Ogólnie film udany, na pewno bije na głowe wszystkie filmy z brosnanem, ale nie dorasta do
pięt Casino Royale.
Bond czyli Craig jak zwykle wyśmienita rola.
Co mi się nie podobało to:
- Skoro Bond i jego organizacja wiedzieli gdzie jedzie metrem ten były agent, to czemu nie
przygotowali się do jego nadejscia tam w sądzie? Przeciez tam było pełno glin i wystarczyło ich
ustawić w odpowiednich pozycjach aby pilnowali. Ja nie wiem ale to akurat skopali w
scenariuszu.
To samo. organizacja MI do schronienia i na bank wiedzieli jak przebiegają podziemne
przejścia.. Więc jak tylko uciekł ten morderca uciekał nimi to nie mogli obstawić wyjścia ?:)
przecież to jest idiotyczne.
Takich momentów jest wiele. No ale mimo to udany film :) Ocena 7/10
Mnie takie błędy logiczne wyprowadzają z równowagi. Postrzelony przez snajperkę Bond spada z Varda Viaduct 98m (wysokości) do wody, w której traci przytomność i tonie, 10 minut później łazi po plaży, a nam nie pozostaje nic innego jak skakać z radości że przeżył.
To akurat nie jest błąd logiczny, to po prostu bondowska licentia poetica :) To jest Bond i takie sytuacje są w tej konwencji dopuszczalne. Co powiesz na odrzutowy plecak Rogera Moore'a? Ja uwielbiam Skyfall, jest bardzo "bondowy", ma wszystkie "bondowskie" elementy: humor, przymrużenie oka, Bond choć w kryzysie nadal jest Bondem, znakomita gra aktorska Craiga, zabawne nawiązania do poprzednich Bondów, jest Q, jest Moneypenny, Jest M. Czepiacie się szczegółów, jakbyście w życiu żadnego Bonda nie oglądali :)
Na wszystkie inne nierealistyczne sytuacje,gadżety itd. przymrużam oko i wiem, że bez nich Bond by nie istniał, ale jeśli chodzi o cudowne zmartwychwstania...
A czemu zaraz "cudowne"? Przecież Bond nie umarł po postrzale, widocznie rana nie był aż tak groźna jak się wydawało, tyle.
Ok, rozumiem sam postrzał moze faktycznie nie był grozny ale lot głową w dół z wysokosci 3 wieżowców, potem czołówka pokazująca jak Bond tonie, nie wiem jak ty ale jeśli nie fakt że był to początek filmu to naprawdę pomyślałbym że bohater zginął :)
Oj, czołówka była OSCAROWA, daj spokój, pięknie pokazała symbolikę przejścia na "drugą stronę" ze wszystkimi wspomnieniami, cud miód. A to, że Bond się uratował wcale mnie nie dziwi, po pierwsze to Bond a po drugie miał farta a po trzecie rana była niegroźna. :) Nie czepiaj się :)
Mi jednak brakowało trochę charakteru Bonda - jeśli chodzi o jego nie powstrzymywanie temperamentu, przez większość filmu był posłuszny. Rozumiem jednak, że fabuła tego wymagała w stosunku do M. W Casino Royale mogliśmy zobaczyć kilka właśnie takich scen. Mimo to, jest dla mnie fenomenem.
,,Co powiesz na odrzutowy plecak Rogera Moore ,, ? Uuu ,słabo oglądałaś chyba Bondy albo już nie pamietasz dobrze .A to jest niezbedne żeby porównywać je do nowych filmów z Danielem albo analizować stare z nowym .Odrzutowy plecak to miał Connery w ,,Operacji Piorun ,,