WSTĘP
Po świetnym 'Casino Royal', do którego często wracam, i bardzo dobrym 'Quantum of Solace', spodziewałem się, że trzeci film o Bondzie z Craigiem utrzyma wysoki poziom.
'Casino' to dla mnie najlepsza część przygód agenta 007. I będzie podstawą do porównań przy przyszłych 'Bondach'. W 'Casino' podobała mi się fabuła, która mogłaby posłużyć za scenariusz do dwóch filmów, co nie oznacza, że film się dłuży. Przeciwnie. Podobały mi się dylematy nowego agenta 00 oraz warstwa emocjonalna bohatera.
'Quantum' stara się kontynuować historię, więc mamy tu Bonda mszczącego się oraz walczącego z uczuciami, które żywił do Vesper. Nadal bardzo dobre kino akcji z bohaterem, który nie jest emocjonalną wydmuszką. Przyjemność z oglądania 'Quantum' psuje jednak tzw. dynamiczna kamera, która przeszkadza w oglądaniu np. scen pościgu. Za tą kamerę 'Quantum of Solace' ma u mnie dużego minusa.
KLASA C
Powiedzmy, że do połowy 'Skyfall' trzyma poziom, który znam z dwóch poprzednich części i cieszy to, że kamera nie drga jak trzymana przez osobę z delirium. Ciężko w tej połowie jednak przymknąć oko na scenę ze strzelającą do Bonda Moneypenny. Ranny James (trafiony pociskiem kal. 5,56) spadający z pędzącego pociągu z gigantycznego mostu do rzeki... ech... OK, oko przymknięte.
Wraz z pojawieniem się czarnego charakteru na ekranie zaczynam oglądać kino klasy C... Dlaczego?
Film skupia się na podkreślaniu, że 007 jest stary oraz na misternym planie zemsty zdradzonego agenta Silvy.
Misterne plany mają to do siebie, że lubi przy nich działać prawo Murphy'ego. Ale po kolei dla przypomnienia:
- Silva pierwszy raz daje znać o sobie wysadzając gabinet M z całym piętrem budynku MI6 w chwili, gdy M jest na moście (jak się dowiadujemy po to, by M widziała jak eksploduje jej miejsce pracy). OK, niech będzie, pomijając możliwość przeprowadzenia takiego ataku na jeden z najbardziej strzeżonych budynków w Anglii. OK, niech będzie...
- przed atakiem Silva zakłada, że biura MI6 przeniosą się do byłego schronu Churchilla; OK, niech będzie
Teraz zaczyna się najgorsza część filmu:
- dalej Silva daje się złapać na swojej wyspie,
- Silva zostaje zamknięty w przezroczystej klatce w jednym z pomieszczeń schronu i jest pilnowany przez przynajmniej dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy,
- Q przejmuje komputer Silvy, który 'zabezpieczony jest przez zaciemnianie' i rozgryza klucz dostępu, po czym pojawia się mapa podziemnego Londynu i otwierają się panele w podłodze pomieszczenia informatycznego (pytanie Q - 'jakim cudem wszedł do naszego systemu?'),
- dalej Bond odkrywa, że Silva zlikwidował uzbrojonych strażników i uciekł schodami pod celą,
- pomimo tego, że komputer MI6 został shakowany, Q nadal ma dostęp do wszystkich funkcji systemu i naprowadza Bonda w metrze,
- Q odkrywczo o Silvie: 'Bond, to nie ucieczka, planował to od lat, wysadził nam siedzibę, znając procedury wiedział dokąd się przeniesiemy'; [to tak na wypadek, gdyby jeszcze widz nie rozgryzł misternego planu...],
- Silva otrzymuje od osobników ubranych za policjantów paczkę, po czym przebiera się za policjanta,
- w międzyczasie M zeznaje przez komisją,
- Bond dostrzega uchylone drzwi i już wie, że tędy należy biec za uciekinierem,
- 007 dopada Silvę wspinającego się po drabinie; Silva ma jeszcze jednego asa w rękawie, mówi 'złapałeś mnie, a oto nagroda - ostatni zakup z mojego sklepu z zabawkami' - następuje detonacja za plecami Bonda, po czym do pomieszczenia wjeżdża pociąg metra; Silva ucieka, Bond zostaje w tyle...
- i tu niespodziewany zwrot akcji - Silva nadal w przebraniu policjanta wsiada do auta policyjnego i jedzie na posiedzenie komisji, żeby dorwać M. To ważny moment - warto go zapamiętać; nazwijmy go 'Silva w przebraniu w pojeździe policyjnym' :)
- M na posiedzeniu daje popis oratorski, Bond (na piechotę) kieruje się również na posiedzenie komisji. W tym czasie do budynku wchodzi Silva z dwójką najemników i likwiduje ochronę, dociera do M i... tyle lat na to czekał(!), misterny plan właśnie się realizuje(!) - Silva trzyma na muszce glocka swoją byłą szefową M. Ale, co to? Zaczyna w tej chwili działać prawo Murphy'ego. Silva bez słowa strzela i... chybia! Tyle lat zmarnowanych, tyle poświęceń, tyle przygotowań, tyle kasy...
- do pomieszczenia, w którym odbywało się posiedzenie komisji, a teraz trwa strzelanina, dociera Bond, sytuacja opanowana, Silva musi uciekać. Upsss. Misterny plan się sypnął! Aż robi się żal Silvy. ;)
Druga połowa filmu jest po prostu głupia. Opiera się na 'niesamowicie' dopracowanym planie byłego agenta. Planie, który ma pełno dziur. Po kolei:
- dowiadujemy się, że Silva planował zemstę na M 'od lat'. Plan zaczął od kradzieży dysku z namiarami na tajnych agentów, [OK, ma sens]
- następnie doprowadza do wybuchu w siedzibie MI6 [hmm, świetnie zabezpieczony budynek, ale jemu się udaje. Pytanie jak i przede wszystkim PO CO to zrobił? Po drugie - nie zawalił się cały budynek a jedynie zostało zniszczone jedno piętro - OK, niech będzie].
Wystarczyło ukraść dysk, ujawniać tożsamość agentów, przedostać się do Londynu, czekać, aż M trafi przed komisję i przechodzimy od raz do 'Silva w przebraniu w pojeździe policyjnym'!
- scenariusz jednak brnie w inną stronę - Silva, zamiast tanimi liniami lotniczymi dotrzeć do Londynu, wieziony jest do tymczasowej siedziby MI6 jako więzień; [Silva założył, że trafi akurat do tymczasowej siedziby, dokładnie do klatki w pomieszczeniu, z którego sobie wcześniej przygotował drogę ucieczki. Hmm, zakładam, że skoro schron Churchilla był zapasową lokalizacją dla MI6, to był równie dobrze strzeżony i sprawdzony przed przeprowadzką; Silvie jednak to nie przeszkadza...]
- shakowanie komputera MI6 powoduje wyświetlenie czerwonej czaszki na monitorze oraz... otwarcie paneli podłogowych i jak się domyślamy klatki, w której siedzi bezbronny Silva [dowiadujemy się, że Silva dzięki shakowaniu komputera przejmuje kontrolę nad systemem MI6. Ale, o dziwo, Q może dalej pracować, jakby się nic nie stało - ma dostęp do bazy danych, do mapy z lokalizatorem Bonda, może zostawiać 'okruszki'. Generalnie można byłoby się spodziewać, że od tej chwili Q będzie ślepy i głuchy. Ale nie - shakowany system działa prawidłowo wykonując polecenia Q. Jak na kilka lat dopracowywania misternego planu - wykonanie Silvy lichutkie: przejęty system po prostu otwiera klatkę Silvie i działa sobie dalej bez zakłóceń.
Można założyć, że w pomieszczeniu z klatką, w którym MI6 trzymało najgroźniejszego dla wywiadu terrorystę będzie choćby jedna kamera, która śledzi każdy ruch więźnia oraz że ochrona będzie zwiększona; widać oszczędności lub shakowany system załatwił kamerę, a Silva ochroniarzy.
- Silva planując 'od lat' idealnie zgrał w czasie swoją ucieczkę z jakby-nie-było siedziby MI6 z przejęciem od ludzi przebranych za policjantów paczki ze strojem funkcjonariusza i z wejściem do auta policyjnego, które zawiozło go na komisję, przed którą zgodnie z planem zeznawać miała M [brawo Silva!!! Aż mnie korci, żeby przypomnieć, że można było by taniej, pewniej, bez narażania się na zbędny pościg przejść po przylocie do Londynu od razu do realizacji 'Silva w przebraniu w pojeździe policyjnym'...]
- uciekając przez nieużywaną stację metra Silva oczywiście przewidział, że ktoś go jednak będzie ścigał i przygotował w misternym planie jeszcze jedną niespodziankę - wybuch sterowany radiem [oczywiście należało uwzględnić w planie odpalanie ładunków z drabiny, aby pociąg metra wpadający do pomieszczenia zrobił krzywdę Bondowi...]
- dobra, mściciel dociera do budynku komisji, zabija ochronę, hmm nawet patrzy już w oczy M i naciska na spust, ale...
Niestety ten dramat trwa dalej. O akcji w dawnej posiadłości Bonda już mi się nie chce pisać :)
Zamiast złożonego planu przygotowywanego 'od lat', którego realizacja zależała od wielu zmiennych i powodzenie określiłbym na jakieś 1% szans, Silva chcąc wymierzyć sprawiedliwość M, mając przed tym czas nawet na arcyważny monolog, mógł na przykład:
- zrobić to, co zrobił dwa razy z łatwością Bond (w tym w 'Skyfall'), czyli włamać się do M i na nią czekać,
- zrobić to, co zrobił Bond w 'Skyfall' - czyli przejąć służbowy samochód M i na nią czekać,
Spokojnie można byłoby znaleźć ze 100 innych sposobów na dostanie się do M, które mogli wykorzystać także scenarzyści. Niestety nie znaleźli. Od chwili przejęcia dysku do chwili dotarcia Bonda do kasyna w Makau film się jeszcze jakość kręci. Później przechodzimy do ostatniej fazy misternego planu Silvy i robi się fatalnie.
CO JESZCZE?
::To co jeszcze mnie razi w 23. Bondzie, to nachalne odwołania do starości. Naliczyłem ich 20. Scenarzysta / reżyser do znudzenia przypominają widzom, że Bond jest stary i zmęczony.
::Pocieszna była scena na wyspie z 'ostatnim wynalazkiem Q' - radio, dzięki któremu śmigłowce przyleciały po Bonda i Silvę. Pocieszna, bo w 'Casino' potrafili Bondowi wszczepić nadajnik GPS pod skórę, a tutaj lokalizator - technologiczne cudeńko z pracowni Q - ma postać... małego radyjka z antenką... (o co chodzi? :)
PODSUMOWUJĄC
Na plus dla tego filmu: gra aktorska Bonda, odpowiednia dla mnie praca kamery.
James Bond stał się emocjonalną wydmuszką. Po prostu w każdej scenie pojawia się maszyna do zabijania, przez co jego zachowania stają się bardzo przewidywalne. Brakuje emocji jak choćby ze sceny w 'Casino', w której na pytania barmana 'drink wstrząśnięty czy zmieszany?', James odpowiada 'mam to w dupie'.
'Skyfall' od połowy filmu oglądałem jak przydługawy trailer gry komputerowej dla nastolatków.
Do 'Casino' wracam często, 'Quantum' oglądałem trochę rzadziej, a 'Skyfall' obejrzałem raz w kinie, raz na małym ekranie i już do niego nie wrócę.
Mam nadzieję, że kolejny Bond wróci do poziomu 'Casino Royal'.
OCENY
'Casino': 9
'Quantum': 7
'Skyfall': 3
P.S.
Tym, którym się moja recenzja nie podoba - od razu piszę: 'mam to w dupie" ; )