Rozumiem, że to Bond i musi być w nim pełno naciąganych scen, jak ta na początku kiedy zostaje postrzelony, spada z pociągu, topi się, a przeżywa, jednak nie mam żadnego wytłumaczenia na masę nielogiczności, których jest w tym filmie cała masa.
- Bond 3 miesiące chodzi z pociskiem w klatce piersiowej, po czym postanawia wyciągnąć go scyzorykiem.
- Nadajnik jako gadżet. Przy obecnej technice to wyglądało jak żart
- Bond czeka aż jego dziewczyna zginie, interweniuje po tym
- Arcyłotr i jego plan. No tutaj to był całkowity kabaret. Gość ma kupę kasy, władzę, jest w stanie włamać się do każdego komputera, a także wysadzić siedzibę MI6. Kradnie supertajną listę oraz buduje tajną bazę na własnej wyspie, jednak specjalnie daje się złapać po to żeby... zabić M. Przecież to tak jakby ściąć cały las dla zrobienia wykałaczki.
- Kiedy Bond ma na celowniku arcyłotra, ten robi wielką dziurę i próbuje go zabić pociągiem (sic!). Ta scena była tak głupia, że aż poczułem wstyd za reżysera oglądając ją.
- M dowiadując się, że czarny charakter uciekł i zamierza ją zabić zaczyna cytować poezje. Nikt nawet nie pomyślał żeby wezwać jakieś służby.
- Bond bierze M jako przynętę. Dobrze wie, że czarny charakter po nieudanym ataku, który planował od X lat, tym razem zaatakuje od razu na drugi dzień. Nie ma broni, nie potrzebuje jej. Wsparcia tez. Jedzie do rodzinnego domu, bo tylko tam może porobić pułapki. Dzięki nim, strzelbie ojca i szalonemu cieciowi jest wstanie zniszczyć 2 oddziały wroga i helikopter. Oczywiście helikopter zostaje zniszczony przez ten sam wybuch, który arcyłotrowi nie robi nawet zadrapania.
- Scena nocą, pod wodą i zakładanie duszenia. Aż parsknąłem śmiechem.
- Ranna M jest w stanie uciekać i rozmawiać, na widok Bonda umiera w 5 s.
Ogólnie filmu nie polecam. Jest w nim też parę innych drażniących rzeczy (jak wątek gejostwa, sama postać Bonda czy sceny wycięte żywcem z melodramatu), jednak to scenariusz, a raczej jego brak zdecydował, że jest to jeden z najgorszych Bondów jakie powstały.
Racja, z kolei w tej scenie Bond miał 2 magazynki, a strzelał na oślep jakby miał kod na nieskończoną amunicję. Przy komputerach i jeszcze tych wizualizacjach też miałem skojarzenia do Szklanej Pułapki 4, żenada.
Co do wątku z listą, to samo istnienie dysku z listą agentów nie było rażące, ale urwanie go [wątku] przez scenarzystów już tak. Całkowity brak pomysłu.
Ta lista to był typowy, hitchcockowski MacGuffin. I została potraktowana tak jak MacGuffiny powinny być traktowane zdaniem Hitcha...
Dzięki, nie znałem tego określenia, ale zamiana tego wątku w 'genialny' plan zabicia M dalej mnie nie przekonuje.
Ja jeszcze na scenie na jachcie skłaniałem się od dania 6. Za sceny gejowskie odjąłem pół punkta, potem za całą tą głupią część z ucieczką Silvy kolejne pół, a potem cały za finał w posiadłości Skyfall. Naprawdę nie wiem jak wam, ale mi to przypominało Kevina. To zastawianie pułapek, w które potem źli oczywiście po kolei. Jakiś dramat. W ogóle co to za Bond? Gdzie jest klimat serii? W sumie gdyby nie kilka zabawnych momentów i fajnych dialogów to nawet tych 4/10 bym nie dał.
Zadziwia mnie to, że stwierdzacie iż Bond uwłacza inteligencji widza dopiero przy 23 części ;) Przecież wszystkie te filmy tak wyglądają: Bond, który spada szybciej niż samolot, wsiada do niego i podrywa go 5 cm nad ziemią; Bond, który spada z wysokości trzeciego piętra z przywiązaną do nogi liną niemalże okrętową, zatrzymuje się 3 cm nad ziemią (bez wyrwanego biodra!), Bond, który samolotem przelatuje przez zamykające się wrota hangaru, w których widnieje szpara na jakieś 20 cm... te filmy po prostu takie są :) Trzeba patrzeć na to z przymrużeniem oka, bo inaczej cała postać Bonda nie ma sensu.
Raz jeszcze: Tak jak piszesz było z Bondami przed Craigiem, te nowe odcinki maja byc na powaznie i serio wiec te dziury w scenariuszu z glownego watku dzialaja na niekorzysc Skyfall
Naucz się czytać ze zrozumieniem, nie przeszkadzało mi, że Bond bił się na pędzącym pociągu, czy łączył wagony koparką, ale raziły mnie sytuacje całkowicie nielogiczne i absurdalne. Jak chociażby plan arcyłotra polegający na zbudowaniu przestępczego imperium, kradzieży supertajnej listy agentów i pozwoleniu się złapać po to... by zabić M.
Przykro mi czytać, że jak Bond to muszą być sceny naciągane. Ale po kolei:
1. To prawda ze scena z upadkiem z pociągu jest trochę niewiarygodna ale wystarczy spojrzeć na kategorie filmu: to film sensacyjny a nie rekonstrukcja wydarzeń albo film oparty na ,,faktach autentycznych”. To James Bond super agent Jej królewskiej Mości a nie Kowalski z sąsiedztwa. Jest wyszkolony do radzenia sobie w takich ekstremalnych sytuacjach:-)
2. Ja jak mam doła i chleje wódę na Karaibach z podejrzanymi panienkami, to nie mam głowy do dłubania sobie nożem w bebechach. To cecha która łączy mnie z Bondem.
3. W poprzednich Bondach użyte były wszelkie możliwe gadżety, włącznie z wahadłowcami i złotymi pistoletami. To droga, która zaprowadziła twórców Bonda na manowce. Autorzy puszczają do nas oko w scenie z tym małym nadajnikiem. Jest to, być może, wyraz naturalności i normalności w nowej bondowskiej serii.
4. Jest na muszce asystenta arcyłotra. No taki głupi nie jest, żeby się dać zabić w tak głupi sposób. Choć przyznaję, że szkoda dziewczyny. Taka… ,,amerykancka” była.
5. Arcyłotr ma chorą głowę. Zemsta na M nie było może główna siłą napędowa jego planu. Wydaje mi się. że arcyłotr ma w końcu jakiś normalny powód do zabijania. Nie jest to podbój świata albo rywalizacja z komunistami w trakcie zimnej wojny, jak w wielu filmach tej serii, tylko zwykła zemsta, która zaświtała mu w głowie po jakimś czasie.
6. Ty się wstydź za to co piszesz a nie za reżysera. Inni Bonda nie takimi rzeczami chcieli zabić ale im się nie udało. To i w końcu Silva przejdzie do historii jako ten, co chciał zabić Bonda pociągiem. Na szczęście nieudanie! Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam (mam na myśli Bonda oczywiście).
7. Ten wiersz jest pompatyczny i nostalgiczny. Pasuję jako kontra do pieprzenia przedstawiciela ministra sprawiedliwości, jej zarzutów pełnych kobiecego jadu wobec kobiety(M)- która odniosła tak jak ona odniosła sukces i podlizywania się opinii publicznej i elektoratowi. Widać, że komisja do spraw zbadania wycieku powołana jest w większości przez opozycję, a wiemy z naszego podwórka, do czego zdolna jest polska opozycja w bezpardonowej walce z koalicją rządową. Wiersz jest też formą pożegnania się M z całą serią bondowską - o czym dowiadujemy się na końcu, co tym bardziej wzrusza. I zarazem uwiarygodnia nową drogę, którą może podążyć bohater w nowych odcinkach. Bo nie w kosmosie i u Ruskich będzie likwidował nowych arcyłotrów, tylko gdzieś niedaleko w sąsiedztwie Kowalskiego, Brown’a czy innego Muhammeda. Nie wzywała służb, bo służby były w budynku i przed budynkiem Ministerstwa Czegośtam. Arcyłotr wszedł w mundurze policyjnym (aluzja do Andersa Behringa Breivika?) i rozpoczął sieczkę. Strzelał żeby zabić a policjanci, jak to policjanci, w pełni zaskoczeni strzelali w nogi, czyli niecelnie.
8. Przyzwyczajeni jesteśmy, że to Bond operując na obcym terenie zamienia w perzynę twierdzę i niecne plany Arcyłotrów. Tym razem to Arcyłotr zniszczył dom rodzinny Bonda. W przyrodzie musi być równowaga.
9. Już raz się w tym filmie uratował się z wody. Jest super twardzielem. Kocham go i chciałbym żeby został ojcem chrzestnym mojego syna.
10. Ranna M krwawiąc uciekała i krwawiąc rozmawiała a gdy przeszedł Bond, to umarła w jego ramionach- bo się już wcześniej …wykrwawiła.
11. Drażniący wątek gejostwa. Czyżbyś był homofonem i tak otwarcie się z tym obnosił. Jesteśmy od lat w Unii Europejskiej i NATO. Nie czujesz się prawdziwym europejczykiem? Homofobia przystoi ,,moherowej koalicji” nie widzom dobrego kina.
Jednak to scenariusz, a raczej jego doskonała forma zdecydowała, że jest to jeden z najlepszych Bondów jakie powstały.
"11. Drażniący wątek gejostwa. Czyżbyś był homofonem i tak otwarcie się z tym obnosił. Jesteśmy od lat w Unii Europejskiej i NATO. Nie czujesz się prawdziwym europejczykiem? Homofobia przystoi ,,moherowej koalicji” nie widzom dobrego kina.
Jednak to scenariusz, a raczej jego doskonała forma zdecydowała, że jest to jeden z najlepszych Bondów jakie powstały. "
hahaha. Pewnie jesteś młodym wykształconym z wielkiego miasta.
Pozdro z ciemnogrodu ;)
Jestem wykształconym staruchem ze wsi krytej eternitem. Ale gdy pobierałem nauki w Wielkim Mieście spotkałem na swej drodze inteligentnych, kreatywnych gejów, którzy wiele wnieśli do mojego rozwoju intelektualnego i o dziwo nie mieli zamiaru dobrać mi się do tyłka.
nie uratujesz tego filmu... niestety kuleje na całej linii, z przykrością to stwierdzam jako fan serii... :(
Niestety się zgadzam z tobą. Szczególnie postępowanie arcyłotra jest tak głupie że ciężko uwierzyć, że ten typ przeszedł takie samo szkolenie jak Bond. Akcja w SZkocji to już totalny nonsens. Ze środka Londynu jedzie sobie mała armia i helikopter wojskowy by zabić M i Bonda który chowa się w chacie bez sprzętu i bez wsparcia. Toż to nonsens. Widać tu często i gęsto inspiracje, a może nawet zrzynkę z Batmana i Bourna, jednak film od tych dwóch trylogii wyraźnie słabszy.
tak naprawde, to wszystkie wymienione punkty nie maja sensu... A dlaczego? Z jednego prostego powodu, ze gosc juz na poczatku filmu nie ma prawa przezyc, ranny spada do wody "na blache" z takiej wysokosci i przezywa...? Juz od poczatku film kpi z inteligencji widza i zraza do siebie... Idiotyzmow na peczki... W ogole jaki z niego agent, skoro zaczyna dzialac dopiero jak kogos zabija... Najbardziej mnie ubawily "szychy" mi6, zadna z tych osob nie miala zielonego pojecia o pracy "w terenie"... A o czym to szefostwo w ogole mialo pojecie...? Ja rozumiem, ze to kino stricte rozrywkowe i czysta akcja, ale akcji tak naprawde bylo jak na lekarstwo, przez wiekszosc filmu wialo nuda, a jak juz jakas akcja sie zaczela, to bzdura bzdrure poganiala... Bardziej mi to przypominalo tanie i glupie produkcje z chuckiem norrisem, seagalem itd... Nie rozumiem zachwytow nad tym filmem...
Zgadzam się w całości. Dobrze wypunktowałeś głupoty produkcji. Ja bym jeszcze dodał o spadaniu Bonda z mostu, przecież on by zdążył sobie złamać kark ze trzy razy, poza tym ciekawe kto go uratował? Chyba szczupaki. Uwielbiam Twój sarkazm, dzięki.
Masz racje że film "uwłaszcza" inteligencji, bez komentarza....
A poza tym, wiele rzeczy da się wytłumaczyć.
- Bond 3 miesiące chodzi z pociskiem w klatce piersiowej, po czym postanawia wyciągnąć go scyzorykiem.
Niekoniecznie mógł odczuwać slady/resztki tego pocisku. Co dałoby o sobie znac przy precyzyjnych ruchach jak np przy strzelaniu.
- Nadajnik jako gadżet. Przy obecnej technice to wyglądało jak żart
Odeszli od wynalazków jak powiedział Q. (to nie transformers)
- Bond czeka aż jego dziewczyna zginie, interweniuje po tym
Mnie sie to bardzo podobało. Dali znac w końcu w kinematografii że nie zawsze jest po dobrej mysli i że ktoś kto wydaję się grać pierwsze skrzypce (ze względu na wejście i rozmach ) nie zawsze musi grac do samego końca, a może po prostu bezsensownie zginąć.
- Arcyłotr i jego plan. No tutaj to był całkowity kabaret. Gość ma kupę kasy, władzę, jest w stanie włamać się do każdego komputera, a także wysadzić siedzibę MI6. Kradnie supertajną listę oraz buduje tajną bazę na własnej wyspie, jednak specjalnie daje się złapać po to żeby... zabić M. Przecież to tak jakby ściąć cały las dla zrobienia wykałaczki.
Jak Tobie wrażenia zapewnia siedzenie na filmwebie to ok. Ale co poniektórzy skacza na bungee lub szukaja adrenaliny.
Bo jak sie ma juz wszystko, to zawsze szuka sie czegoś innego. A w zyciu to bardzo proste co rządzi swiatem pieniądze/władza/miłość/sex i kobiety/ i tu pojawia się ZEMSTA.
- Kiedy Bond ma na celowniku arcyłotra, ten robi wielką dziurę i próbuje go zabić pociągiem (sic!). Ta scena była tak głupia, że aż poczułem wstyd za reżysera oglądając ją.
Niekoniecznie chciał go zabic pociagiem, to tylko film, ale mozna to sobie wytłumaczyc tak np: że przymocował ładunek wybuchowy na wypadek gdyby ktoś zanim podążał żeby zawalic przejście, a że nikt za nim juz nie biegł i dopiero przy krańcu drabiny bond miał go na muszce to wysadził ścianę. A mógł powiedzieć ze to nie było dla niego bo stał na wprost i widział że zbliża sie pociąg. (scena trochę naciagan oczywiście) ale gdyby film nie "uwłaszczał" Ci inteligencji to może byś poczytał czasami pare książek co zaowocowało by lepsza i bardziej bujna wyobraźnią.
- M dowiadując się, że czarny charakter uciekł i zamierza ją zabić zaczyna cytować poezje. Nikt nawet nie pomyślał żeby wezwać jakieś służby.
Wygladało na to że nikt się nie spodziewał że bedzie on tam w ciagu 3 minut. No sorry ale nikt by nie pomyslał że będzie on tam juz/natychmiast. A ona chciała skończyć to co zaczęła, uratować honor MI6 i pokazać jaja które na pewno miała. Poza tym bałbyś sie jakbnys miał wokół siebie mnóstwo agentów/policji i był w sądzie czy gdzie oni tam byli. tym bardziej gdzie na sali byli ministrowie co na pewno świadczyło o dostatecznej ochronie (przynajmniej tak można sobie to tłumaczyć)
- Bond bierze M jako przynętę. Dobrze wie, że czarny charakter po nieudanym ataku, który planował od X lat, tym razem zaatakuje od razu na drugi dzień. Nie ma broni, nie potrzebuje jej. Wsparcia tez. Jedzie do rodzinnego domu, bo tylko tam może porobić pułapki. Dzięki nim, strzelbie ojca i szalonemu cieciowi jest wstanie zniszczyć 2 oddziały wroga i helikopter. Oczywiście helikopter zostaje zniszczony przez ten sam wybuch, który arcyłotrowi nie robi nawet zadrapania.
No i tu paradoks sam zaprzeczasz sobie. Nie wiedziałes po co czarny charakter to wszystko robi skoro moze miec wszystko, a tu w pytaniu nagle sam sobie na to odpowiadasz mówiąc cytuje "Dobrze wie, że czarny charakter po nieudanym ataku, który planował od X lat, tym razem zaatakuje od razu na drugi dzień." przeczysz samemu sobie. Jak wiadomo z filmu działąja niel;egalnie na własna reke to raczej wsparcia by nie dostali, a na pewno przeznaczyli by ich jeszcze na straty. A ze działaja nielegalnie wiemy z rozmowy bonda z Q ze działają na najwyższym poziomie, na co q odpowiada że no to nici z kariery... itd
- Scena nocą, pod wodą i zakładanie duszenia. Aż parsknąłem śmiechem.
A co w tym śmiesznego?
Tonacy brzytwy się chwyta. Zreszta jak patrze na Polskie MMA to nie widze nic ze sztuk walk. Jesli dobrze Cię zrozumiałem o "słaby efekt- dźwigni"
- Ranna M jest w stanie uciekać i rozmawiać, na widok Bonda umiera w 5 s.
Źle to odebrałeś. Człowiek który ma jeszcze coś do zrobienia nie umrze tak łatwo. tak samo jak najbliższsi którzy nas opusczaja nie umra dopóki nie doprowadza pewnych spraw do końca. Umysł i ciało potrafi wiele, jak ciąża kobiety która jest chora na raka (podczas ciązy, ciąża jakby odsuwa raka na bok bo dziecko jest najważniejze, a procesy jakie zachodza są niewytłumaczalne.)
Stąd wypowiedź M że chodź jedno zrobiła dobrze.
Nie chcę się z Tobą kłócić i nie chce bronić filmu, bo mi szczerze zwisa i powiewa jak ktoś ten czy inny film skomentuje. Jednakźe wydaje mi się ze niektóre teorie wysnułes na poczekaniu. No i to "uwłaszczanie" inteligencji.... pozamiatało.
Nie wiem jaka wydam ocene filmowi ale na pewno ocenie miedzy 5-7.
Zawsze sobie tłumaczę że to tylko film..... i nie wszytko musi byc spójne. Ale komuś komu film "uwłaszcza inteligencji" jeśli kieruje sie takim zwrotem uważam że mam do czynienia z osoba inteligenta imająca troszkę wyobraźni i niekoniecznie biorącą wszystko na serio. Stąd mój komentarz. Peace.
1. Prosta sprawa - może, chce, ma to gdzie - nie przeszkadzało mu.
2. Najciemniej pod latarnią, właśnie to pokazuje wyższość pierdoły nad super hiper technologią - której właśnie mega arcy mistrz hakowania mógł się spodziewać. I to był taki ukłon do gadżetów sprzed ery tel. komórkowych, a jak wiemy miało trochę powiać nostalgią.
3. To nie jego dziewczyna, w tej scenie widzimy właśnie, że zaczyna używać kobiet jak narzędzi w pracy. To, że się przespał z nią nie znaczy, że życie chciał sobie układać. Ile to razy we wcześniejszych filmach James lądował w łóżku z agentką KGB czy Chińską?
4. Chciał ich upokorzyć, od wewnątrz wykończyć. Ile to razy w innych filmach ktoś dawał się złapać (zazwyczaj dobry) żeby potem pomóc komuś (kto już tam był, więziony czy coś), po prostu teraz role się odwróciły - no i każdy ma swoje zboczenia.
5. Ale dlaczego? Płatki nie można zrobić? Sprawdź sobie rozkład metra w Londynie - no i po prostu może to być zbieg okoliczności, bomba miała być do odsunięcia uwagi, a że akurat Bond tam stał? We wszystkich filmach jest pełno domysłów, niewyjaśnionych wątków. Przecież w Teksańskiej masakrze nie pokazują jak gość tankuje piłę, a nikt się nie czepia, że lata z nią po miasteczku na chodzie.
6. Tutaj przyznam rację, tego też nie rozumiem - może wariacja staruszki? Swego rodzaju demencja?
7. Rambo wybiła kilkaset wietnamców, a chłopaki z SAS (nie pamiętam tytułu filmu - na faktach) wybili coś z 3000 (?) Irańskich wojaków. Mieli gorszy dzień? A gość był świrem, więc można było się spodziewać, że jak plan A nie zadziałał, psychika i psychoza wygrają, i pójdzie na żywioł.
8. Dlaczego? Pod wodą nie można? Ludzie nawet tańczą pod wodą, to dusić się nie mogą?
9. Ostatnie tchnienie, już widać było, że jest kiepsko z M.
Ooo, homofob? No tak, gejostwu mówimy be - film zakazany przez KK.
Sory mój Ty czepialski, ale to jest Bond, rozrywka, za którą w kinie zapłaciłem 3 razy (2 bilety z dziewczyną, potem raz sam). Craig'a uwielbiam jako bonda. A jeśli uważasz, że tutaj jest absurd - zapraszam na seanse poprzednich filmów, gdzie Timoty Dolton jeździ Tirem na jednej osi, ofrołduje, 2gi film z nim jest nudny jak flaki z olejem i przypomina serial z Kojakiem czy tym małym takim detektywem.