Bond skończył się na 20 odcinku, czy też filmie. Takie jest moje zdanie. Dlaczego?
No cóż teraz będzie nieco trudniej. To może powoli.
21. film i jednocześnie pierwszy z Craigiem ma tyle z Bondem wspólnego co CSI z realizmem.
No i sam aktor. Od zawsze Bond był swoistym superbohaterem w angielskim stylu.
Craig może i jest niezłym aktorem, ale z twarzy i wyrazu to powinien grywać np. w melodramatach, albo filmach wojennych w roli niemieckiego oficera.
I choć podoba mi się ekranizowanie Fleminga, to jednak tu nie wyszło.
22. zarzuty podobne. Może i przeciwnik nieco gorszy (tj. nie posiadający tajnej bazy na księżycu tudzież arsenału nuklearnego pod lewą pachą) to jednak osobiście wolałbym go w innej roli.
No i film bolejącym Bondem. Mógł jeszcze popłakiwać w kącie. Na miłość boską kiedyś
Bond był tym, czym każdy facet chciałby być. A teraz. No cóż pewna barwna tudzież tęczowo-różowa frakcja ma swojego Bonda.
23. był o wiele lepszy. W końcu Bond, który zachowywał się, jak chłop. Może końcu filmu nie powala, więcej akcji powinno być w tym opuszczonym mieście. Co za lokacja. No i genialny haker-agent-arcywróg. To mogło być arcydzieło.
Mogło być ale zobaczymy.
Przecież według wielu widzów, w tym fanów Bonda, Casino Royale to jeden z najlepszych Bondów jaki powstał. Moim zdaniem super, świetna ekranizacja książki i sam Bond - Craig miodzik.
Uwielbiam kiedy faceci komentują wygląd czy urodę Daniela Craiga.... uważam, że on jest niesamowicie seksowny, męski i atrakcyjny.
W 21 i 22 wcale nie był bolejący - owszem, cierpiał po śmierci Vesper i chciał ją pomścić ale przecież nadal był twardy, brutalny, gwałtowny a czasem znowu uroczy i potrafił sypnąć iście "bondowskim" tekstem.
Poza tym uważam, że jest chyba największym badassem ze wszystkich Bondów i takiego np. Brosnana pokonałby w 2 minuty.
23 uwielbiam.
Może i ekranizacja dobra. Pytanko: czytałaś oryginał?
Jak dla mnie powinien być może nieco bardziej angielski i nie taki "oklapły"
Nie zrozum mnie źle po prostu ten aktor mógłby grać lepiej.
No i mógł mieć o niebo lepszy scenariusz
Czytałam! A ten aktor grał rewelacyjnie, nie bez kozery dostał z tę rolę nominację do BAFTY a krytyka się rozpływała i nad ekranizacją i nad rolą Craiga. Poczytaj recenzje krytyków i publiczności, choćby na Rotten Tomatoes. Poza tym twierdzę, że ŻADEN z poprzednich odtwórców Bonda nie zagrałby tak świetnie jak Craig. Przecież on był niesamowity: męski, twardy, brutalny, nieokiełznany a zarazem wrażliwy, sarkastyczny, tam była cała paleta emocji - od brutalnych scen walk, poprzez romantyczne sceny z Vesper (romantyczne a zarazem pełne humoru), kończąc na scenie tortur, w której pokazał mistrzostwo sztuki aktorskiej. Brosnan w tej roli by się spalił.
Akurat za aktorstwo krytykować Craiga nie można - pokazał klasę i jest rewelacyjny. Zresztą ja bym go za NIC nie krytykowała. Pierwszy Bond, który mnie nie znudził a wręcz przeciwnie :)