PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=451244}
7,4 293 tys. ocen
7,4 10 1 293058
7,5 66 krytyków
Skyfall
powrót do forum filmu Skyfall

Bond nie jest od tego żeby mnie wprawiać w zakłopotanie, wywoływać refleksję, albo paskudny
nastrój... Ma mnie uwodzić, bawić, rozśmieszać, zabierać w egzotyczne podróże, do
luksusowych hoteli, zachwycać pięknymi dziewczynami, samochodami, gadżetami rodem z
komiksów i wzbudzać podziw postacią samego Agenta 007, który nie dość, że
superprzystojny, to na dodatek inteligentny, zawsze wszystkich przechytrzy i wyjdzie cało z
każdej opresji.
Mam w nosie myślącego Bonda, starzejącego się Bonda, ambitnego Bonda, Bonda z
problemami... cokolwiek
Mam wielką prośbę do twórców, żeby nie zrobili błędu i nie pozbywali się go zbyt łatwo, a także,
żeby go nie przemalowywali, bo wyglądając mrocznie, zaczyna wyglądać śmiesznie i sprawia
wrażenie, że ledwie zipie. A Bond jest nieśmiertelny i nie wolno mu się zestarzeć!
Bond to Bond i kropka.
Z ostatnich Bondów najciekawsze były dla mnie te z Piercem Brosnanem - Goldeneye, Jutro
nie umiera nigdy, Świat to za mało, Śmierć nadejdzie jutro - zarówno pod względem intrygi jak i
obsady, a za najciekawszy uważam ostatni z wymienionych.
Od dziecka jestem fanką Bonda, jego humoru, niefrasobliwości, skłonności do pięknych kobiet
i nieprawdopodobnych przygód.
Po co mi Bond szary i zmordowany, mroczny, postać która jest szablonem w niemal
WSZYSTKICH ostatnio produkowanych thrillerach?
Z wyżej wymienionych powodów filmu Skyfall nie oceniam.

sahara_filmweb

jak wielkim jesteś fanem? książki czytała?

ocenił(a) film na 5
sahara_filmweb

100% się zgadzam!

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Ech, ileż ja podobnych tekstów w erze Brosnana czytałem, narzekających na nie i przeciwstawiających mu starsze odcinki... Aż się łza w oku kręci.

Sqrchybyk

Miałam na myśli „ostatnie”, czyli bliższe w czasie części Bonda :) Bo z całości „serialu” liczą się tylko Connery, Moore i Brosnan, czyż nie? Starsze odcinki były po prostu „starsze”. Te z Connerym kręcone w latach 60. i Moorem z lat 70. czy 80. miały klimat tamtych czasów... i dla mnie są piękne, a Bondy z Brosnanem są z lat 1995-2002; od 1962, kiedy powstał pierwszy film, przez 40 lat coś się w kinie, modzie, technice i świecie zmieniło :) Nie wiem czemu, ale ani Dalton, ani Craig nigdy mi do Bonda nie pasowali, a ostatnie trzy filmy zwyczajnie mi się nie podobały.

ocenił(a) film na 6
sahara_filmweb

to chyba skyfall powinien ci sie bardzo podobac bo tam jest masa takich scen w którch bond jest niesmiertalny a powinien umrzeć, a przynajmniej powinien być cięzko ranny. Wszystko ma swoje granice, i do pewnych rzeczy trzeba podchodzic z umiarem dlatego skyfall mi sie nie podobał.Jak nawala do ciebie z 10 ludzi a ty nic no to sorry, graniczy to ze śmiesznością.To sobie Terminatora albo Rambo obejrze jak chce takie coś ogladać. Akurat to ze od czasu to czasu pokazana jest ta ludzka czesc Bonda, ze nie jest takim supermenem, bez żadnych wad, to mi sie akurat podoba choć oczywiscie nie moze to skrecać w styl jakiegos dramatu obyczajowego. To ze sie tam starzeje to tez mi nie przeszkadza, co w tym złego?

ocenił(a) film na 5
Przemo00116

Autorce nie chodzi o bycie na bakier z logiką czy prawami fizyki jak mniemam, bo to jest w Bonda wpisane i żaden prawdziwy fan się tego nie czepia, gdyż zwyczajowo przy Bondzie bierze się te rzeczy w nawias, ale o psychologizację postaci (ja też mówię twórcom - nie idźcie tą drogą ;) On karmi "wieczne dziecko w nas" złaknione fantastycznych przygód, a przy okazji rzuci kilkoma zabawnymi tekstami i zaliczy kilka lachonów. Kto chce Bonda zdołowanego i skapiałego? Z pewnością nie ja.

selene_

czytasz w moich myślach; może nie wyjaśniłam precyzyjnie, za to twoje tłumaczenie mojego widzenia Bonda jest genialne :) Ma być lekko, łatwo i przyjemnie; od tego mamy 007

Przemo00116

Chodziło mi o nieśmiertelność w przenośni, nie dosłownie! i nie chodzi mi też o to, że bez wad - ideał - tylko właśnie, jak słusznie zauważasz, Bond to nie jest dramat obyczajowy... a w ostatnich częściach z Craigiem film został na siłę do-intelektualizoway, do-thrillerowany, do-polityczniony... i po co? pomogło coś? nie pomogło a nawet zaszkodziło moim zdaniem.

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

jeśli chcesz zobaczyć stary bondowski styl to włóż dvd do odtwarzacza i zobacz jakiś stary film. Wszystko musi iść z duchem czasu; nawet Bond. Każda część musi przedstawiać go w różnych sytuacjach, z różnymi przeciwnikami. Nawet z własnymi słabościami. Z resztą jak czytam wypowiedzi, to mam wrażenie, że widzowie widzieli tylko to część filmu, gdy zmaga się z kontuzją i nałogiem. Ja natomiast widziałem zwykłego faceta, który dał dupy, który doznał porażki i nie mógł się z tym pogodzić. gdy jednak widzi w niebezpieczeństwie swoje jakby "matki" (M i ojczyznę) zapomina o słabościach i rusza walczyć o to co jest dla niego najcenniejsze.

ocenił(a) film na 5
shall22_2

O wierzaj mi, Bond z duchem czasu idzie cały czas, przeskakując przez kolejnych aktorów od zgrywusa do brutala, ale jeszcze nikt przez te 50 lat trwania nie robił z niego alkoholika z weltschmerzem.

shall22_2

niedokładnie zrozumiałeś moją wypowiedź; widziałam CAŁY film, a Bond nigdy nie był, nie jest i nie POWINIEN być „zwykłym facetem” ; to postać napisana przez Fleminga z naprawdę Dużym Dystansem i nie ma żadnego powodu, żeby zakładać Bondowi „koronę cierniową”.

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Jest powód - moda. Dziś po prostu publika woli takie bardziej mroczne postacie,uczłowieczone, ze skazami itp. To samo przecież spotkało m.in. Batmana. Nie podoba się - trudno. Ale to nic dziwnego, bo Bond już wcześniej się zmieniał by za modą podążyć. Ta moda, ten styl też kiedyś przeminie (może już niedługo, sukces "Avengers" pozwala podejrzewać, że "mroczna" moda już się kończy) i Bond przejdzie kolejną przemianę. Jaką? Okaże się.

Sqrchybyk

Racja, że go do-psychologizowali, ale moda według mnie jest raczej na drugim biegunie; jakim cudem publika woli uczłowieczone i ze skazami... a jak rozejrzeć się wokoło, to wszystko jest wręcz przeciwnie ??? dehumanizacja to znak rozpoznawczy naszych czasów, więc nie bardzo rozumiem twój tok myślenia...

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Bo może moda kinowa polega niejako na dawaniu tego czego brakuje w otaczającej nas rzeczywistości? Weźmy amerykańskie kino i telewizję lat 50 - królowały uśmiechy, młodzi kochankowie i szczęśliwe rodziny pokonujące przeszkody rzucane przez los. W kinie było radośnie i bezpiecznie. A co było w prawdziwym amerykańskim życiu? Wojna w Korei, "polowanie na czarownice" McCarthy'ego i strach przed bombą atomową. Zresztą, przyczyna nieważna - ważne że moda teraz jest jaka jest... I stąd Bonda spotkało to samo co wspomnianego Batmana i co spotka (jak każą zapowiedzi przypuszczać) w najbliższym czasie m.in. Supermana, a co zaczęło się (jak sądzę) od Bourne'a.

Sqrchybyk

Czyli tak naprawdę wcale nie chodzi o Bonda, tylko o nas? O ile dobrze rozumiem, jesteśmy „na wojnie”, ale to jest wojna... kinowa; mamy tkwić w przyjemnym stanie śpiączki i nie widzieć, co dzieje się naprawdę? I w to wierzyć... Przyjemna perspektywa.

ocenił(a) film na 2
sahara_filmweb

on nie rozumie koncepcji Bonda ktora jest 80% fantazją, 15% marzeniem a marna reszta rzeczywistoscia.

nikt nie chodzil na Bonda by ogladac "Platoon".

ocenił(a) film na 10
schiz

Rozumiem ją doskonale, w końcu jestem fanem Bonda od 15 już lat... Ale rozumiem też, że "rekin musi płynąć, inaczej zdycha", rozumiem że owa koncepcja musi się w jakichś granicach zmieniać, dostosowywać do współczesności. A że nie wszystkim te zmiany, "kierunek w którym rekin płynie" się podobają - normalna rzecz.

ocenił(a) film na 2
Sqrchybyk

co tu ma współczesność? ze kryzys? Bond zawsze byl bajka z gadzetami na wesolo i taki ma byc, dla 13 latka a nie homodramatami ze starym pudlem w roli glownej. To Skyfall ma dobry tytul - to WIELKI UPADEK Bonda.

ocenił(a) film na 10
schiz

Rany, już mówiłem - moda. A z czego owa moda wynika - to temat na oddzielną dyskusję. Oczywiście Bond, jako że to popularna marka, i tak dobrze by się zapewne sprzedawał, ale słabiej niż się sprzedaje w takiej postaci (a "Skyfall" przecież po miliarda $ zmierza), recenzje i oceny widzów zapewne też miałby słabsze - a jest na chwilę obecną jedynym Bondem, któremu udało się wskoczyć na Top250 imdb.com (to chyba najlepszy dowód na to, że obecny styl jest "trafiony"). No ale wszystkich oczywiście nie da się zadowolić.

"dla 13 latka" to chyba nie, sam Fleming okeślał te filmy jako "dobranocki dla dorosłych". I czy zawsze? Nie mów mi, że nie widzisz różnicy stylów między np. Bondami z Connerym (zwłaszcza dwoma pierwszymi) a Bondami z Moorem. Bond zawsze się zmieniał, tylko może z dzisiejszej perspektywy słabiej to widać.

ocenił(a) film na 2
Sqrchybyk

Dobrze ze nie dalem grosza za nowe Bondy. Źle, że taka moda.
Ciekawi mnie ilu po wyjsciu z kina chcialoby zwrotu kasy. Ok 50 % min..
Dla mnie to ostatni Bond w ocenie i jest w mej Down 250.

ocenił(a) film na 10
schiz

No, na pewno nie 50% użytkowników FilmWebu i imdb, sądząc po ocenach.

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Chodzi o modę, o to czego chce w tej chwili większość widzów. A Bondy są, jakby nie patrzeć, kinem popularnym, nastawionym na satysfakcjonowanie możliwie największej ilości widzów. Jednocześnie starają się, mówiąc kolokwialnie, nie być produktami filmopodobnymi w rodzaju "Zmierzchów", czyli nie zniżać się jedynie do satysfakcjonowania najniższych gustów (chyba już to pisałem). Jak by to ujął K. Varga - starają się być elementem kultury popularnej, nie kultury masowej. "Przyjemny stan śpiączki"? Ciekawe określenie... W sumie na takie filmy chodzi się właśnie po to by na dwie godziny zapomnieć o otaczającym nas świecie, prawda? Ale ty coś w straszną egzaltację popadasz, nie ma powodu. Bondy (i ogólnie kino rozrywkowe) nie są od tego, by zobaczyć "co dzieje się naprawdę", nie?

Sqrchybyk

No i racja, że nie są od tego, by zobaczyć "co dzieje się naprawdę", ale jakoś tak mi wyszło z całej tej rozmowy, że większość fanów „nowego” Bonda, czy nowego w Bondzie, właśnie tego oczekuje, a to w mojej opinii nieporozumienie; i zapewniam cię, że nie popadam w egzaltację (a co to?), tylko bronię jak lwica - zacytuję schiza - „koncepcji Bonda ktora jest 80% fantazją, 15% marzeniem a marna reszta rzeczywistoscia.” - jeszcze można by trochę zmienić proporcje w procentach, bo na moje oko, to marzenia tam było znacznie więcej :)

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Nie no, przecież pisałem "Bo może moda kinowa polega niejako na dawaniu tego czego brakuje w otaczającej nas rzeczywistości?", więc i mnie absolutnie nie chodziło o żadne "dzieje się naprawdę". To wciąż rozrywka, tyle że nie beztroska, tylko obciążona jakimś mrokiem, pewnym (nie tak znowu wielkim) ładunkiem powagi. Nadmienię może, że chodzi mi o modę dotyczącą kina rozrywkowego właśnie, tzw. kino ambitne też ma oczywiście swoje mody, ale kierujące się nieco innymi regułami.

Na koniec napiszę coś, co może cię zdziwi: ja też wolę Bonda bardziej zabawowego, a moim ulubionym 007 jest Moore, tak jak kolegi schiza. Ale mimo że "uczłowieczanie" Bonda też mi trochę przeszkadzało, to na CR bawiłem się świetnie, na QOS jeszcze lepiej (chyba dzięki paru kapitalnym scenom akcji, bo fabuła tam jednak słabza niż w CR), natomiast "Skyfall" kupiłem w 100%, razem z tym "starym" Bondem - to chyba zasługa Sama Mendesa, który znakomitym reżyserem jest.

Pozdrawiam

Sqrchybyk

Mendes jest dobry, owszem, nie zaprzeczam, ale on naprawdę według mnie nie zrobił filmu o Bondzie. Sic! Sorry, ale to moja osobista opinia. Bez urazy.

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Czemu miałbym czuć się urażony?

Sqrchybyk

Jakoś tutaj, kiedy masz inne zdanie, inni, którzy mają inne zdanie, czują się urażeni, że nie masz takiego samego zdania jak oni :) żartowałam

ocenił(a) film na 2
Sqrchybyk

Mendes zrobil [?] JEDEN DOBRY - A. Beauty.
Reszta szajs.

ocenił(a) film na 10
schiz

"American Beauty" to nie dobry film, tylko arcydzieło, uważam. Jak dla mnie "Droga do szczęścia" to również kapitalny film (choć może większa w tym załuga aktorów niż reżysera), zaś "Droga do Zatracenia" - nie do końca udany, ale dla Paula Newmana i genialnych (naprawdę) zdjęć warto obejrzeć. Pozostałych nie widziałem.

ocenił(a) film na 2
Sqrchybyk

AB dalem 9, tym pozostalym do 2-3. Zdania nie zmienie.

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Przeczytaj Casino Royale. Fleming właśnie w taki sposób go przedstawia; jako człowieka. Człowieka, który czuje, cierpi. Nie jest jakimś super bohaterem, tylko zwykłym facetem. W filmie tego właśnie nie do końca widać.

ocenił(a) film na 8
shall22_2

"jeśli chcesz zobaczyć stary bondowski styl to włóż dvd do odtwarzacza i zobacz jakiś stary film."
Serio? Tak można? A ten facet przy projektorze w kinie się nie pogniewa jak mu tak płytę podmienię?

ocenił(a) film na 10
Khaosth

http://lordjoshua.wrzuta.pl/obraz/3tPxka0Yj1L/joker_gif_2#header Wyśmienita riposta.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
shamar

Bardzo przepraszam, ale K... mać nie bardzo rozumiem... Chcę dokładnie takiego Bonda, jak napisałam; ten syf, jak słusznie zauważasz, to jest syf ostatnich 3 części; i nie chodzi mi naprawdę o stare filmy sprzed 40 lat! Nie mam ochoty oglądać gościa z problemami... niedługo dojdzie do takiego absurdu, że zamiast walczyć z obcym (którymkolwiek) wywiadem, pić martini, bzykać panienki, jeździć swoim aston martinem (ten niewidzialny był najfajniejszy), to cały odcinek przeleży na leżance u psychoterapeuty... Więc naprawdę nie wiem, o jakich starych Bondach mówisz... Które ci się podobają, a które nie; wybacz, ale nie łapię twoich skrótów...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
shamar

Już cię rozumiem, dzięki za wyjaśnienie, powinnam się zgodzić... ale ani CR ani Qof S nie należą do moich ulubionych; oglądałam raczej znudzona... Skyfall obejrzałam wczoraj; bardzo wyraźnie napisałam, że go nie oceniam - strasznie mnie zamulił i bardzo mi się nie podobał, a jak coś mi się nie podoba to nie umiem wykrzesać z siebie krzty obiektywizmu. Bye.

ocenił(a) film na 6
sahara_filmweb

Od połowy - od czasu pojawienia się Silvy - masz już praktycznie typowego starego Bonda więc nie wiem co Ci nie pasuje.

shamar

Chyba najbardziej mi nie pasuje Craig w roli Bonda (z całym szacunkiem dla Craiga-aktora); Nie pasuje mi również: brak lekkości w ujęciu postaci i tematyki - historii o wymyślonym (?) Bondzie z wymyślonymi (?) nieprawdopodobnymi przygodami (jednak coś prawdy tam jest, bo kanwą była praca Fleminga w wywiadzie przekształcona w fabułę z postacią niby Superman JKM), z których dokładnie w taki sam sposób się wyślizguje - z gracją, elegancją, bez śladu draśnięcia... To moje widzenie postaci; Jak sądzę autor nie pisał przygód Agenta 007, żeby porazić czytelników jak prądem i przerazić, tylko bawić... albo nawet rozbawiać; co do Silvy (Bardem cudowny), postać żywcem jak Joker z Batmana, czy to naprawdę konieczne, żeby ktoś musiał przyćmić Bonda w jego historii... Szczerze mówiąc nie kumam idei twórców; ja wiem, że czasy się zmieniają i Bond musi iść z duchem czasu, wiem, że nie może trącić myszką, ale czy naprawdę nie ma wśród scenarzystów, reżyserów, pomysłodawców kogoś wystarczająco inteligentnego, żeby ten film utrzymać na poziomie? Uważam , że części z Brosnanem były naprawdę w porządku. Zabawne i ciekawe, to w zupełności wystarczy. Po co to uprawdopodobniać?

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

..... jest 23 filmów o Bondzie, a Ty chcesz oryginalnego pomysłu? powodzenia. Jak jesteś taka cwana to napisz scenariusz i go sprzedaj :P albo przedstaw swoją ciekawą historie o Bondzie. Dla mnie jest cudem, że przez 50 lat kręcą i będą jeszcze kręcić o nim filmy. A i uwierz mi, tam było dość niemożliwych scen. Nie piszę o tym jak unikał śmierci tylko o zwykłych rzeczach jak np Eve wybiła szybę w samochodzie.

shall22_2

...jeśli już, to „jest 23 filmy” o Bondzie (fleksja polska); Nie jestem cwana i staram się być przynajmniej grzeczna; nie rozumiem czemu mam pisać scenariusz... nie wymagam tego od ciebie, ani żadnego widza, ale wymagam od speców od brandingu Bonda... i tu jest pies pogrzebany; dopóki Bond był Agentem 007, był O.K., odkąd stał się marką, stracił swoją siłę; nie wyjaśniaj mi proszę, co w Bondzie jest możliwe, co niemożliwe, a co zwykłe... Tak, chcę oryginalności, w granicach postaci i zamysłu jej twórcy, to JEST możliwe, pod warunkiem, że stawiamy na rozrywkę, a nie na kasę i nie forsujemy genialności teamu twórców filmu przed zwyczajną przyjemnością odbiorcy; bo filmy są dla widzów, a nie dla reżyserów czy scenarzystów. Jeśli mój tok myślenia jest błędny, oświeć mnie, proszę...

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

"bo filmy są dla widzów, a nie dla reżyserów czy scenarzystów"

I właśnie dlatego Bondy są obecnie takie jakie są. Wspominana przeze mnie wyżej moda nie bierze się przecież znikąd, tylko z oczekiwań publiki, kształtowanych z kolei przez mnóstwo czynników - to temat na długalaśną dyskusję. I zawsze tak było, zawsze twórcy starali się (z większymi lub mniejszymi sukcesami) dawać ludzom to czego chcą, z drugiej strony starając się trzymać jakiś poziom (trudna sztuka). I takie narzekania jak twoje też były zawsze, bo dla niektórych "pogrzebem Bonda" były już np. filmy z Moore'm. No ale że z reguły więcej było ludzisków zadowolonych niż kręcących nosami...

Sqrchybyk

Zastanawiam się, czy naprawdę jest tak, jak piszesz; czy to moda... jeśli moda, to jednak decyduje kreator, co nosisz na karku; a jeśli ludzie czegoś chcą, to już nie moda, więc kreator musi się podporządkować... czyli moda i to, czego ludzie chcą to dwie różne rzeczy, jakby; mylę się?

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Hm, co do tego są różne teorie. Z pewnością rozmaite filmowe mody, nurty, gusta itd. są kształtowane przez wiele czynników, nie tylko czysto filmowych, ale co do tego w jakim stopniu wpływa na nie widownia, a w jakim twórcy (w tym również reklamowcy) - są różne szkoły. Nie czuję się komtetentny do dyskusji na temat genezy tego...

Sqrchybyk

problem chyba leży w tym, że jak kreator tworzy modę, to chce na tym zarobić i ma: po pierwsze - doświadczenie w tym fachu , a po drugie - instrumenty; więc tak naprawdę nie wiemy, w jakim stopniu to, czego chcemy pochodzi od nas samych... tutaj kończy się moja kompetencja w tym temacie :)

ocenił(a) film na 10
sahara_filmweb

Jak już tu gdzieś pisałem - to jest temat na dłuuuugą dyskusję... Na którą nie mam ochoty, szczerze mówiąc.

ocenił(a) film na 2
sahara_filmweb

......jeśli już, to „są 23 filmy” o Bondzie

schiz

:) dobre, omsknęło się, ale brawa za spotrzegawczość

ocenił(a) film na 5
shall22_2

To twórcy zarżnęli Bona swoją głupotą, pychą i snobizmem.
Przygody agenta 007 mogą reżyserować tylko brytyjscy reżyserowie idąc tym tropem Bond zamiast żłopać holenderskie piwo powinien raczyć się jakimś angielskim trunkiem itd. itp.
Twórcy z samych tylko licencji Sony, Heineken itd. itp dostali 1/2 miliarda dolarów i to jeszcze przed premierą filmu.
Może więc zamiast robić eksperymenty rodem z Bunela (jak już ktoś tu wspominał Bond alkoholik z Weltschmerzem) wpuśćmy trochę świeżej krwi skoro eksperymentujemy na 007.
Proponuję aby reżyserem kolejnego odcinak serii był... a co mi tam pojadę po bandzie Q. Tarantino.

ocenił(a) film na 10
kerkas

Kilka małych uwag:
1) Nie tylko brytyjscy reżyserzy, np. Roger Spottiswoode to Kanadyjczyk, Lee Tamahori - Nowozelandczyk, a Marc Forster - Szwajcar (urodzony w Niemczech).
2) "powinien raczyć się jakimś angielskim trunkiem" - to ciekawe biorąc pod uwagę, że od pierwszych filmów namiętnie pija martini z wódką. Martini to bynajmniej nie brytyjski trunek, co zaś do wódki, to dawniej był to Smirnoff, a teraz bodajże Finlandia - również nie brytyjskie.
3) Tarantino? Była już taka propozycja. Sam Tarantino bardzo zabiegał o możliwość wyreżyserowania Casino Royale.