7,4 295 tys. ocen
7,4 10 1 294958
7,5 66 krytyków
Skyfall
powrót do forum filmu Skyfall

Bardzo miłym zaskoczeniem było dla mnie casino royale. Świeżym, ciekawym odżegnującym się od kiczowato-groteskowej konwencji proponowanej w poprzednich produkcja spod znaku 007. Majacym wciagajacą i sensowną fabułę ale przede wszystkim - wreszcie mającym Bonda, ktory był żywy! W pewnym wymiarze bliski widzom. Quantum of solace znacznie obnizylo loty, ale ciagle było spojne i niezle się je ogladało. A skyfall, to rzeczywiscie upadek z wysokosci. Z wysokosci oczekiwań, ktore mozna bylo miec po Casino i Quantum. Niestety jest to powrót do przebrzmiałej juz konwencji z minionej epoki kinematografii. Skyfall najblizej lezy bondów z Seannem Connerym (nie pozbawionych uroku, ale jednoczesnie irytująco głupkowatych). Cała fabuła filmu nie trzyma się kupy, jest niekonsekwentna.
Najbardziej mnie smuci jednak to, co w tym filmie zrobiono z talentem Daniela Craiga. Bond w Skyfallu jest zupelnie bezbarwny, nijaki, pomimo wysilkow Craiga. Nie jest ani chłodnym, wyrachowanym zabójcą głęboko chowającym (ale mającym!!) uczucia jak było w Casino i Quantum, ani nie jest rozliczającym swoje błedy i wybory, swiadomym i dojrzałym mezczyzna - na jakiego probowano go wykreowac w Skyfallu. Rola jest rozpisana tak niekonsekwentnie i nieudolnie, ze Bond w tej produkcji jest po prostu nijaki.
Tanie efekciarstwo razi co chwilę. Film przywodzi na mysl najgorsze konotacje - przeciwnik 007 wydaje się żywcem wykrojony z idiotycznego "Prawa Zemsty".
Kolejną porażką Skyfall okazał się paradoksalnieJavier Bardem! Nie dlatego, że jest złym aktorem, czy że film mu nie wyszedł. On po prostu kompletnie, ale to kompletnie nie nadaje się do roli!! W życiu nie uwierzę, że człowiek z akcentem silniejszym od rafy nadala i twarzą bardziej rozpoznawalną od Cher moglby byc agentem. Sam sposob w jaki sie porusza od razu zdradza, ze nie jest typem wysportowanego macho. Nie udało się nakrecic chocby jednej sceny z nim, w ktorej wygladałby przekonująco w akcji. Chodzi o odruchy, refleks, koordynację, sposob patrzenia, rozgladania się. Bardem jest takim flegmatycznym słoniem. O wiele bardziej pasuje do niego gitara klasyczna niz glock. Ma cos niepokojącego w oczach. Ma - bo jest dobrym aktorem. Nie mowie złego słowa o jego sposobie przemawiania (poza nietuzinkowym akcentem) i grze mimiką, poza brakiem tego pierwiastka zwierzecego instynktu, ktory powinien charakteryzowac agenta tajnych słuzb...
Sam Bond nie jest juz tak przenikliwy, bystry i elokwentny jak w poprzednich dwóch produkcjach z Danielem Craigiem. Coś mamrocze, próbuje być dowcipny, ale jego żarty są grubo ciosane, jest nieuprzejmy w stosunku do kobiet. Nie ma w nim cienia szelmowskiego, szarmanckiego, diabelnie inteligentnego Bonda z poprzednich czesci. W Casino Royal i Quantum of Solace był jeszcze szarmanckim agentem, który potrafił zachować się z klasą w każdej sytuacji i potrafiącym uwieść każdą kobietę. W Skyfall jest mamroczącym gburem.
Szkoda zawiedzionych oczekiwań, niestety od czasu świetnego Casino Royal trend zniżkowy zostaje przez Skyfall podtrzymany.

ocenił(a) film na 10
bzita

"Skyfall najblizej lezy bondów z Seannem Connerym" - bo takie było zamierzenie twórców i to im się udało...miło że doceniasz ;)

ocenił(a) film na 4
Soja

Raczej dostrzegam... ;)

ocenił(a) film na 10
bzita

Skoro to dostrzegasz, a nie jest tajemnicą, że taki był cel, to większość Twojej krytyki jest bezpodstawna.
Bondy z Connerym "głupkowate"? To w takim razie jakie są bondy z Moore'm gdzie 007 zdarza się biegać w stroju klauna albo zaprzyjaźniać z notorycznie na niego polującym mordercą z żelazną szczęką?

"jest nieuprzejmy w stosunku do kobiet" - to jest najlepsze, mistrzostwo świata
Pooglądaj sobie starsze części i zobaczysz jak Bond bije(FRwL), dusi(DAF), wykręca ręce(TMWTGG), stara się poniżyć na tle seksualnym(TB), rzuca chamskie uwagi(DAF), oszukuje kobiety(LaLD), z którymi wcześniej bądź później spędza noc. Jest taki dokument "Bond girls are forever", w którym same aktorki zwracają uwagę jak bardzo agresywny bywa Bond w stosunku do kobiet i jak często zdarza mu się je perfidnie oszukiwać. Ta jego "szarmanckość" tak naprawdę balansuje na granicy seksualnego molestowania i to często przy pierwszym spotkaniu.

Odnoszę wrażenie, że nie rozumiesz tej serii (w sumie nic odkrywczego, skoro średnio biorąc najlepsze części uważasz za "głupkowate") a "Skyfall" Ci się nie podoba bo nie pokazuje Bonda takim jakim chciałbyś żeby był.

ocenił(a) film na 4
Soja

Zaintrygowałeś mnie tą wypowiedzią. Mam na myśli - że Skyfall nie podoba mi się bo w nim Bond nie jest taki, jakbym chciał. To ciekawe spostrzeżenie. Z pewnością Bond w Skyfall nie jest taki, jaki bym chciał, ale też chyba nie jest taki, jaki powinien byc? Nie uzurpuję sobie prawa do określania jaki dokładnie, ale chyba jakiś być powinien? A w Skyfall reżyser nie wie do końca, w którą stronę się zwrócić. Czy wykreować nową postać - dojrzałego mężczyznę dotkniętego porażkami i błędami, który kontestuje swoje wcześniejsze decyzje i zaangażowanie wobec organizacji, która bez wahania poświęciła go na karb bardzo niepewnego powodzenia misji, czy utrzymać się w konwencji Bonda - supermena bez skrupułów i wątpliwości co do słuszności postępowania. Jaki jest więc Bond w Skyfall? Przez pierwszą godzinę filmu trochę zagubiony, postarzały i nieudolny, pod koniec już nieomylny i doskonały. Gdzie tu sens? Ta postac jest poprowadzona w sposób niekonsekwentny - i to rzecz jasna mi się nie podoba. Byłbym w stanie przyjąć i Bonda kontestującego oraz cynicznego i (choć już trudniej by mi to przyszło) Bonda - supermana.
Bondy z Moore'm były jeszcze bardziej głupkowate ;) Ale nie w tym rzecz - odniosłem się do Connery'ego bo według mnie Skyfall najbardziej nawiązuje do filmów z jego udziałem. To według mnie błąd. Jak napisałem wcześniej - ta konwencja w kinie wypaliła się kilkadziesiąt lat temu. Okryła ją kurtyna wstydu i zapomnienia. I dobrze. Zawrócenie na tą ścieżkę, to droga na manowce.
Skyfall nie podoba mi się nie tylko ze względu na źle narysowaną postać 007. Byłbym w stanie jeszcze to przełknąć, gdyby fabuła filmu miała sens, a kolejne wydarzenia następowały po sobie konsekwentnie. Nie wspominałem o tym, co ten film dla mnie przekreśla - braku logiki w postępowaniu bohaterów (szczególnie Bonda), totalnym bzdurom w filmie (wiele razy "zaliczyłem facepalma" na seansie) i całej historii opowiedzianej w filmie, która niestety nie ma sensu. To jest największą słabością Skyfall, ale nie pisałem o tym, bo wydawało mi się to nad wyraz oczywiste. Ja rozumiem, że to jest film szpiegowski, gdzie muszą byc pościgi i strzelaniny, ale na litości... Cała akcja w posiadłości Bondów to apogeum debilizmu. Żadną miarą nie do przyjęcia.
"Jest nieuprzejmy w stosunku do kobiet" - tu faktycznie wyrażenie niefrasobliwe z mojej strony i dające pole do popisu komuś, kto zechce przyczepić się o słowa. Chodziło mi o to, że pomimo tego co piszesz, a więc brutalności, bezwzględności i perfidii Bond był niewątpliwie czarujący! Cały jego urok w Skyfall opiera się na muskulaturze i prostackim poburkiwaniu. Kiedyś Bond potrafił rzucić od niechcenia bon mot. Bond ze Skyfall musiałby zapytać Q o to co to właściwie jest bon mot?
Wybacz, ale w całej serii nie ma niczego, czego mógłby nie zrozumieć przedszkolak. To nie jest kino egzystencjalne, zmuszające do refleksji - takie, którego można byłoby nie zrozumieć. Ponadto zauważ, że w odniesieniu do Bondów z Connery'm wyraźnie zaznaczam, że oprócz wyrywkowo cytowanego przez Ciebie słowa "głupkowate", zaznaczam, że były to filmy nie pozbawione uroku. Czy były to najlepsze części? To Twoje zdanie. Ja na ten temat pozwolę sobie mieć odmienną opinię. :)

ocenił(a) film na 10
bzita

"Jakiś" jest - zmęczony służbą i życiem, pełen wątpliwości, niepewny swoich wyborów
Podobno właśnie mianem "zmęczonego" można Bonda najtrafniej określić w późniejszych powieściach Fleminga - kończę dopiero LaLD więc nie mogę potwierdzić.

Poza tym mam wrażenie, że narzekasz na to, co wielu z którymi wymieniałem poglądy na tym forum - nie ma "kiss, kiss, bang, bang" takiego jak zwykle, to bond do kitu.

Miały być kobiety wskakujące do łóżka na sam dźwięk nazwiska, celne pointy zawsze i wszędzie, ogólny "czar" i oczywiście "to jest film szpiegowski, gdzie muszą byc pościgi i strzelaniny" - kolejny strzał w kolano (jak z tą "nieuprzejmością"), "bang, bang" nie jest istotą filmu szpiegowskiego, są filmy szpiegowskie gdzie nic takiego się nie dzieje (np. "The Russia House").

W całej serii to jest właśnie piękne, że każdy odnajduje coś dla siebie. Dla mnie "Skyfall" jest dobry, bo nawiązuje do najlepszych (moim zdaniem i nie tylko jak pokazują oceny) części serii. Wstyd i zapomnienie to mam nadzieję, że okryje obecną "konwencję" komplikowania ponad miarę, przesadnego patosu, powagi i shaky cam.

Kontynuować QoS nie było sensu, bo ten film pokazał jak szybko nowa koncepcja Bonda-rzeźnika zbankrutowała. Dla mnie "Skyfall" to nie upadek z wysokości tylko zawrócenie ze ślepej uliczki, bond jubileuszowy w którym postanowiono skupić się na bohaterach, którzy są w serii od zawsze a tak po prawdzie nigdy nie poświęcono im uwagi.

ocenił(a) film na 4
Soja

http://www.youtube.com/watch?v=5FWfg__wKSY

;)

bzita

Dziecinada dla pryszczatych...... Poza tym staroć, chyba już wszyscy to widzieli - tandeta i beznadziejne "zarzuty", taniocha pod pryszczatą publiczkę. Obejrzyj sobie ich trailery do innych filmów, skoro są dla ciebie taka wyrocznią i autorytetem filmowym. ŻENADA.

ocenił(a) film na 4
Xenia_Frost

Nie ma się co napinać, lżyć, wykrzykiwać. To niezdrowe :)

Soja

Masz 100% racji! Nie ma co dyskutować z dyletantem, który chyba od tej ilości "facepalmów", jakie zaliczył podczas seansu, nie umie myślec logicznie. Skyfall jest świetny i zgadzam się z Twoimi argumentami.

ocenił(a) film na 10
Soja

Ładnie napisane :)

ocenił(a) film na 4
bzita

Zgadzam się z tobą w 100% po dobrych Casino i Quantum totalna porażka Skyfall strasznie się zawiodłem.

ocenił(a) film na 3
bzita

Nie jestem przekonany do Craiga ale Casino i Quantum było ok - nowa jakość, akcja, w miarę logiczny scenariusz. W Skyfall nie wiem jaki miał być charakter filmu pomieszali wszystko i nie wyszło dobrze. Bond nijaki, dłużący sie, podpisuje siepod Twoim postem. Jeszcze śmieszne rzeczy jak Bond wrócił do służby i wyjął sobie kule, potem dał do analizy ;) albo "Kevin Bond sam w domu". Tak jak inne Bondy oglądałem kilka lub kilkanaście razy ten oglądałem raz i wystarczy, już boje sie Spectre...

ocenił(a) film na 6
atom75

Mozesz juz wyluzowac, bo "Spectre" jest jeszcze slabsze:)