Dołączam do grona - jakże szerokiego! - osób zawiedzionych.
Nastrój będący efektem kilku niedopowiedzeń i tajemniczej furgonetki kursującej tam i z powrotem po godzinie staje się żenującym widowiskiem, któremu można wtórować jedynie gorzkim śmiechem. Moim skromnym zdaniem czynnikiem przesądzającym o fiasku dobrze zapowiadającego się horroru było uczynienie z tytułowego Smakosza istoty cieleśnie nieludzkiej - postać oddziaływałaby na moją wyobraźnię intensywniej (o wiele!), gdyby:
a) do końca pozostała w cieniu enigmy
b) okazała się być chorym psychicznie człowiekiem, nie zaś niewiadomego pochodzenia uskrzydlonym potworakiem o twarzy rodem z odpustowych straganów.
3/10, przez wzgląd na pierwszą połowę.
Pozdrawiam!

SPOILERY: Mam dokładnie tak samo! Pierwsza godzina filmu (sceny na drodze, w krypcie) ogromnie mi się podobała. Miała klimacik. No ale udało się popsuć ten film poprzez ostatnie pół godziny. Ze Smakosza zrobiono jakiegoś wielkiego gacka. Zepsuto strasznie tę postać. Zgadzam się z postem powyżej i myślę, że film byłby lepszy gdyby z bohatera zrobili, tak jak piszesz chorego psychicznie człowieka. Mimo wszystko ocenę nieco zawyżam, za fajny klimat na początku filmu.

Lubię horrory, ale ten zupełnie do mnie nie trafił. Z niecierpliwością zerkałam na zegarek, a kolejne sceny prowokowały jedynie śmiech.

2/10

3/10
beznadziejne ryło miał ten smakosz...