Ten film to nie będzie bajka, ale komedia o bardzo niskim poziomie humoru. Widok Harrisa
bijącego się parasolką po głowie ujdzie, wszak to film dla dzieci i je to rozbawi, ale innych
rzeczy nie da się przełknąć. Zrobienie ze Smerfetki bajkowej Monroe uwodzicielsko
przytrzymującej rozfalowaną sukienkę to błąd. Podobnie jak zrobienie ze Śmiałka prostaka
cieszącego się jak dziecko gdy powietrze z wentylatora suszy mu włosy łonowe albo te
wyrastające z dupy ('zalesiony teren'). Bekanie, lądowanie w sedesie. Ze zrzuceniem
Ważniaka z balkonu przegięli - mam nadzieję, że twórcy nastawili się na szereg pozwów od
rodziców, których dzieci postanowiły małpować spychanie kogoś z balkonu.

Filmowcy nie rozpieszczają nas intelektualnymi dziełami ostatnio. Gdzie podziały się bajki
na poziomie "Króla lwa" pytam? Bajki które nie tylko bawiły, ale też uczyły.

Zapowiada się kolejna produkcyjka z rynsztokowym poczuciem humoru...

Ps. O zmałpowaniu pomysłu "przeniesienia się postaci ze świata bajek do Nowego Jorku" z
"Zaczarowanej" wolałem nie wspominać, szkoda mi już czasu na to smerfne kaku.