no, do stu fur beczek białego asfaltu!
jestem mega zawiedziony, bo znam wszystkie comixy pana tadeusza na pamięć, a ci mnie tu takie, no nie wiem, nie wiem..
gdzie hopsa na czubek piramidy cheopsa, gdzie gagu gadu o gadach, gdzie weekendowe centum lotów i odlotów, gdzie purchawki olbrzymki, paprotki, skrzypy skrzypów, gdzie państwo figlów miglów i sam figiel migiel - najczarniejsza z postaci literatury dla dzieci - to ponure a cierpiące na depresję indywiduum, które widzi wszystko w czarnym kolorze, gdzie dwa elfy świętego z prezentami i brodami a lecące z duchem czasu bo w imbryku do uwięzionych w kanapce zawodników albo krasnal z ambicjami, który chciał zostać krasnalem z poważniejszej xiążeczki, a skończył na łamach tablic logarytmicznych..
ni ma.
był i znikł, bo go wezwał nikt.
całe szczęście jest kleofas - osioł filozof, jednak nie przedstawiony po nazwisku (komplex niższości osła zastąpiono niczym), jest (pra pra)¹⁰ wnuczek diplodoka i jego tajne przejście tylko dla odważnych, jest antresolka, jest cameo autora i spoko mol xiążkowy, który wszystko zjada..
hokus pokus marokus zamienia żywych w myszy - chociaż nie jest powiedziane, że w ten sposób daje początek ssakom na naszej planecie; brak baby jagi z jednej ławki w drelichu z gwiazdkami i przydziałem na mieszkanie - ale póki co tylko na jednej kurzej łapce - również robi swoje..
super, że pan tadeusz doczekał się wreszcie tej ekranizacji, jakkolwiek nie sądzę, aby była to ekranizacja, która mu się spodoba - nie ma w niej ani absurdalnego poczucia humoru pana tadeusza ani zabawy słowem ni anarchizującego ducha; z cech charakterystycznych jego stylu ostały nam się jeno załamania czwartej ściany, a to trochę mało..
miast czarnej czerni nocy lorda figla migla - ostry cień mgły pana rysownika.
poza tym wnoszę kategoryczny sprzeciw w następującej kwestii:
związek profesorka nerwosolka z entomologią motylkowską zawsze był i zawsze będzie aseksualny! tu się komuś pomyliło z poradami praktycznego pana chyba..
a teraz minuty ciszy - po źle wyliczonych parametrach lotu i wylądowaniu nie na tych prochach przodków na których się powinno.
ps. poza tym uszy diplodoka wcale nie zostały rozciągnięte przez jego rodziców, tylko przez dorosłych, którzy w ten sposób karali go za jego nieprawdopodobne opowieści..
Kurcze, miałem podobne odczucia. Z drugiej strony to film dla dzieci, więc zbyt mocno abstrakcyjny humor by tutaj nie trafił. Z trzeciej, te najmłodsze (czyt. przedszkolaki) nudziły się już po 15 minutach, wierciły, gadały. Co ciekawe rodzice mimo próśb dzieci nie chcieli wyjść z seansu;))) Moja latorośl w wieku szkolnym, więc oglądali z zainteresowaniem.
Ogólnie odnoszę wrażenie, że film momentami robiły dwie różne osoby. Ale miał naprawdę świetne momenty i obecnie jest to najlepsza polska animacja jaką widziałem ostatnimi laty.
a widziałeś może Zabij To i Wyjedź z Tego Miasta?;)
potwierdzam, że dziecioki się nudziły na tej bajce - na przykład w moim kinie, podczas festiwalu młodych, urządziły sobie zabawę polegającą na tym, że zjeżdżały tyłkami po schodkach na sali, co niezbyt dobrze świadczy, ale nie wiadomo o czym - o jakości samego filmu czy o zdolnościach w utrzymywaniu uwagi u sześcioletniego kosmity..
ogólnie nie ma się co się bajerować - powstał całkiem niezły film, na poziomie światowym i w ogóle, który jednakowoż niewiele ma wspólnego z naszym rysownikiem; wykorzystuje wprawdzie jego postaci, lecz do własnych celów.
pps. zwracam też uwagę, że choć filmu nie można jeszcze oceniać - a był już wyświetlany podczas ostatniego festiwalu w gotenhafen i jest wyświetlany teraz - dwóch krytyków z zakładki powyżej już go oceniło.
skąd te podwójne standardy?
z tym pytaniem zwracam się do inżynierów tego najlepszego z portali, ponieważ czuję się, kolejno: potraktowany protekcjonalnie, pominięty, zdyskryminowany.. albo oceniamy wszyscy albo nikt nie ocenia, a nie, że są inni a równiejsi, dla których ta funkcja jest odblokowana.. tym bardziej, że pozwoliłem sobie napisać na temat tego filmu dużo więcej niż szanowni krytycy, których reakcja jest przymiotnikowa i niczego się z niej tak naprawdę nie dowiadujemy o sprawie kluczowej: relacji tego filmu do comixów pana tadeusza.
nieładnie, niefajnie, nieprzyzwoicie.
Zdublował mi się poprzedni wpis, bo u mnie na telefonie przycisk wyślij jest przysłonięty przez jakieś żółte menu z 3 kreskami. Taki feler. A że nie mogę usunąć wpisu, tylko go edytować, to napisałam tych kilka świeżych słów.
spoko. to może ja też coś na temat tego filmu napiszę, ale na korzyść, żeby go wybronić, bo widzę, że reakcje są raczej negatywne albo jeszcze gorzej - nikt nie chce tego oglądać w ogóle, czyli zero reakcji..
zatem więc trzeba oddać trzy rzeczy, po pierwsze: że zachowano tę charakterystyczną comixową grafikę przed skokami w czasie i przestrzeni smoka, co jest bardzo mile.
jak również pomieszczone w filmie hieroglify w dymkach spod piramid zgodne są z zasadą: albowiem jak mawiali starożytni egipcjanie..
co też jest super!
po drugie pierwsze: wstawka fabularna, jakkolwiek banalna, stanowi jakąś aluzję autobiograficzną - bo tam była chyba jakaś akcja na początku drogi artystycznej autora z odrzuceniem profesorka nerwosolka czy też wymuszaniem zmiany jego imienia pod szantażem niewydrukowania w którejś z ówczesnych gazet; analogicznie redaktorka z tego filmu pragnie mieć różowego kotka, ale tadek się nie ugina, a stawiając na swoim - wygrywa.
czyli też super!
i po trzecie pierwsze wreszcie, ale najważniejsze: sprawa tej nieszczęsnej relacji profesorka nerwosolka do entomologii motylkowskiej oraz wprost przeciwnie, wręcz naprzemianlegle, wspak zgoła, czyli sprawa relacji entomologii motylkowskiej do profesorka nerwosolka..
owóż napisałem, że to jest relacja aseksualna, jakkolwiek jest w twórczości pana tadeusza historyjka, która się ze schematu wyłamuje. chodzi mianowicie o krótką historyjkę (trzy plansze zaledwie) pomieszczoną potem w tomie Dymki z Tintina jak Dymek z Komina, a więc przeznaczoną na użytek zagraniczny, bo belgijski, pod wszystko mówiącym kryptonimem Eliksir Młodości.
możliwe, iż to nią właśnie inspirowali się twórcy tego filmu, bowiem jest w niej akcja z profesorkiem, który istotnie wyznaje entomologii miłość, wręcza bukiet róż, oświadcza się płonąc w miłosnym szale und so weiter, und so weiter, ale.. to się nie liczy, bowiem profesorek znajduje się w stanie umysłu o obniżonym progu świadomości wywołanym farmakologicznie wskutek zażycia tytułowego eliksiru, który odmładza go o dwadzieścia lat. i dalej, bo eliksir działa tak szybko, że zanim entomologia nadąża z odpowiedzią po oświadczynach, profesorek już gra w piłkę z kolegami, bije się, broi, wsiada na konika na biegunach, odmawia pójścia do szkoły pod szantażem otrzymania kolejki elektrycznej und so weiter, und so weiter.. historyjka kończy się tak, że profesorek ląduje w wózku dla dzieci cmokając smoczek, podczas gdy entomologia wyprowadza go na spacer do parku - czyli matkuje mu, tak jak zawsze powinno być:)
niby nic, ale nawet po tak skąpym opisie widać, na jakim poziomie absurdu i abstrakcji operują postaci pana tadeusza, na jakim zaś ich cinematograficzni odpowiednicy..
no nic, z pozdrowieniami!
Krótko i na temat:) Niestety, nie przytoczę, bo nie mam takiej pamięci, a film oglądałam w kinie, więc nie będzie przewijania. W każdym razie zostałam jak zwykle na napisach końcowych, czekałam na fajny cover piosenki Anny Jurksztowicz "Stan pogody", bo chyba była w zwiastunie.. i rzeczywiście, pojawiła się - fajna i energetyczna, teraz już mi się kojarzy z tą animacją - a także dodatkowa scenka, jak Hokus Pokus zamienia coś tam w mysz w tej dżungli, która była za błotkiem Diplodoka, i jest komentarz, że w ten sposób dał początek ssakom na naszej planecie.
no, to dodatkowy plus dla twórców, jak również minus dla pracowników kina w którym byłem za to, iż nie poinformowali o dodatkowej scenie po napisach tyłówkowych (o czym filmweb również nie informuje). niby nie muszą tego robić, ale byłoby miło. w drugą stronę to nie działa, bo kiedy na przykład czekałem i czekałem - cały byłem czekaniem - na dodatkową scenę po projekcji drugiej części Jokera, która by może jakoś złagodziła te morza smutku i oceany zwątpienia jakie czułem, to usłyszałem: można wychodzić, nie będzie dodatkowej sceny po napisach, co już mnie totalnie zdruzgotało..