Zanim pojawił się Snowden większość średnio ogarniętych ssaków na tej planecie wiedziała, że wszystkie dane z sieci są gdzieś zbierane i wykorzystywane w różny sposób. On tylko to potwierdził.
Rozumiem, że robił to w imię czegoś "wyższego" tylko nie bardzo rozumiem czym to "wyższe" coś jest. Zrobił trochę szumu w mediach, zrujnował sobie życie i jest na wygnaniu. Czy było warto? Co z tego zyskał? Jaki impakt będzie to miało na przyszłość? Co z tego wynika? Póki co nic nie przychodzi mi do głowy. NSA/CIA jak szpiegowało tak będzie szpiegować i żaden pojedynczy "whistlebowler" tego nie zmieni. Koniec końców wszystko to co zrobił nie ma żadnego sensu.
Film sam w sobie oceniam jako bardzo dobry. Rola Levitta genialna wbrew temu co niektórzy sądzą, zagrał Snowdena takiego jakim jest - zwykłym patriotycznym geekiem, który zmienił światopogląd pod wpływem doświadczeń życiowych.
Tylko wydaje Ci się, że nic to nie zmieniło, bo żyjesz w Polsce, gdzie jest silna propaganda antyrosyjska. W pozostałych krajach wrogość do USA znacząco wzrosła i w większości krajów są postrzegane jako największe zagrożenie dla pokoju na świecie. Poza tym nie dziwię się, że zwykłych zjadaczy chleba to nie ruszyło w żaden sposób. Ich nie obchodzi czy ktoś ich podsłuchują. Natomiast myślę, że znacząco wzrosła liczba osób świadomych sytuacji na świecie.
Nie wiem czy dokładnie przeczytałeś mój post, ale stwierdziłem jasno, że pozaprawna działalność CIA i NSA była już znana bardziej inteligentnym ludziom na długo przed Snowdenem. Wrogość wobec USA rosła w miarę jak zaczęli zgrywać rolę światowej policji i wkraczać do innych krajów pod pretekstem stabilizacji i pokoju, jednak chyba każdy się domyśla, że USA ma z grubsza inne cele niż "pokój, ład, porządek i demokracja" w krajach bliskiego wschodu i nie tylko. Ogniska konfliktu muszą ciągle powstawać, aby dać kongresowi argument by ciągle dofinansowywał wojsko. Elita rządząca na górze nie może pozwolić by Ameryka była w tyle za Rosją czy innymi mocarstwami. Dobry wywiad oznacza ogromną przewagę nad wrogiem. To jest swego rodzaju wojna za kulisami, która trwa od lat.
Nie bardzo również rozumiem, skąd wyciągasz wnioski, że żyję w Polsce ani tym bardziej z jakich źródeł czerpie swoje informacje, ale zapewniam, że nie są to media mainstreamowe.
Może jemu nie chodziło dosłownie o to, że Ty żyjesz w Polsce, tylko o to że my w Polsce nie wyciągnęliśmy z tego żadnych wniosków, bo jak inaczej traktować fakt, że już po aferze z Wikileaks i ze Snowdenem, dwóch kelnerów bez problemu nagrywa najważniejszych polityków i ministrów?
O ile wiem, to z tamtej ekipy tylko Tusk miał obsesję i nie korzystał ze smartfona tylko ze starej nokii, z obawy przed tym, że może być bez swojej wiedzy nagrywany. Nie mam na myśli nagrywania rozmów telefonicznych, tylko nagrywanie w czasie gdy telefon nie jest używany. Może on, jako jedyny wyciągnął odpowiednie wnioski?