W filmach "Chłopaki nie płaczą" i "Poranek kojota" Lubaszenki widać wyraźne nawiązania do "Prawdziwego romansu" Scotta. W tym filmie te nawiązania są chyba jeszcze mocniejsze. Ale ten film, w przeciwieństwie do polskich, dobrych komedii przewyższa dzieło, którym był inspirowany. Nie ma w nim tylu zabawnych tekstów, co w filmach Lubaszenki, to w większym stopniu film akcji. Przez pierwszą godzinę aspirował do bycia najlepszym filmem świata. Później jest gorzej, ale nadal dobrze. Największym minusem jest bardzo wygładzone zakończenie, spodziewałem się wielkiej rozpierduchy. "Pulp Fiction" może się schować przy tym filmie.
Polecam przede wszystkim fanom luźnych filmów sensacyjnych.
No trochę przesada, ale na pewno film z zupełnie innej bajki, oryginalny i nietuzinkowy. Nieco chaotyczna, zakręcona historia, w dodatku opowiedziana z fantazją.
W ogóle nie rozumiem jak można porównywać ten film czy też sam "Prawdziwy romans" do owych dwóch filmów Lubaszenki, plus mieszać w to wszystko jeszcze "Pulp Fiction".
Komedie Lubaszenki to filmy łatwe, lekkie i przyjemne, nie niosą za sobą żadnego kompletnie przesłania, jest to czysta rozrywka. Przyznaję, oba te filmy mnie śmieszą (ale np. "E=mc2" to już klapa), aczkolwiek jest to humor bardzo prosty.
"Prawdziwy romans" to natomiast kryminał, film sensacyjny. Warto dodać, że jest tak jakby zlepkiem obszernego scenariusza Tarantino, drugi "zlepek" trafił do Olivera Stone'a, tak też powstał film "Urodzeni mordercy". Tak czy owak oba te filmy opowiadają o zabójczej parze, ponoć wzorowanej na prawdziwych zakochanych zabójcach - Charles Starkweather i jego dziewczynie Caril Ann Fugate.
I gdzie w tym wszystkim "Narco" ? Tak jak pisze w gatunku, Narco to komediodramat, z dowcipem o poziom czy dwa wyższym niż w komediach Lubaszenki, a przede wszystkim ambitniejszym. Swoją drogą jak możesz pisać "Polecam przede wszystkim fanom luźnych filmów sensacyjnych", w tym filmie wątków czysto sensacyjnych trudno się doszukać.
Tak jak ktoś już tutaj wcześniej pisał, "Narco" najprędzej porównałbym do "Amelii", chociaż to też jeszcze nie do końca to. Film wyjątkowy, oryginalny i zabawny - na pewno.
PS. Natomiast porównania do "Pulp Fiction" komentować za bardzo nie chcę, "Pulp..." to już film kultowy, zresztą zupełnie niepodobny do "Narco".
Doskonale wiem, że "Narco" i filmy Lubaszenki to filmy o innym dowcipie. poza tym te drugie to typowe filmy komediowe("E=mc2" to trochę inna bajka), zaś ten pierwszy, w moim odczuciu, jest komediowym filmem sensacyjnym, ale też zdecydowanie różniącym się od tego, co w większości przypadków serwuje Hollywood - bierze z niego co najlepsze, ale pozostaje inne.
Ten temat napisałem na szybko, kiedy jeszcze miał on kilkanaście głosów i średnią poniżej 7, którą ja zawyżałem. Liczyłem, że kogoś w ostateczności przekona do jego obejrzenia(kogoś mogło zniechęcić). Żałuję, że takie filmy w ogóle nie są znane, ilość głosów wzbudza śmiech.