Jestem swiez po seansie i jestem zadowolona. Nie ma tu przerysowania, patetycznych bzdur, bezsensownej mieszaniny postaci z literackich pierwowzorów rodem z van Helsinga ( skądinąd uważam go za jeden z gorszych filmów jakie widziałam), a podobienstwo do tegoż "dziela" jest moim zdaniem tylko jedno - kapelszusz głównych bohaterów.
No ale wracając do tematu - Solomon ze strachu wyrzeka się gwaltu i przemocy. Cóż, strach ludzka rzecz, zwłaszcza że nasz bohater miał solidne podwaliny pod to aby mieć cykora.
"zamiast powybijać ich w imię wyższych wartości ratowania życia wybija ich kierowany gniewem i pychą" - cytat z innego posta- nie zgodzę się z takim twierdzeniem i zarzutem.
Scena z wygnaniem przez mnicha jest wg mnie powiazana z ta gdy chłopakowi poderżnięto gardło. Solomon nie uniósł się gniewem, tylko zrozumiał swoje zadania i to czego miał dokonać ( doradzam powrót do sceny gdy Solomon odchodził z klasztoru).
Co do zakońcvzenia, to czy naprawdę nikt juz nie używa wyobraźni? Czy tak trudno zrozumiec, co będzie robił dalej Solomon i dlaczego?
Na mnie film zrobil dobre wrazenie, podoba mi się gra aktorów, muzyka, zdjęcia, fajny klimat. Jest to film fantasy, więc nie oczekiwałam logicznych rozwiązań, podania wszystkiego na tacy. A że hollywood nie maczalo w nim palców - to moim zdaniem wyszło mu tylko na dobre. Nie ma tu przesady w fabule, nie ma przesady w efektach. Główny bohater nie jest mega herosem, którego nic się nie ima i zadnych ran nie da się mu zadać. To czlowiek z krwi i kości.
Dlatego chętnie wrocę jeszcze do tegp filmu. Jest to przyzwoita rozrywka, ale tego się spodziewalam i to dostałam.
Trochę się rozpisałam, ale film był dla mnie miłym dla oka obrazem.
Pozdrawiam