Bohater od Roberta E. Howarda, ale na ekranie tylko orgia kiepskich efektów specjalnych i masa pieprzenia o przeznaczeniu i odkupieniu. Jestem już chyba za stary na tego typu pierdoły, bo film mnie zwyczajnie znużył. Solomon z obrazu Bassetta mógłby co najwyżej czesać włosy Conanowi - typ jest bezpłciowy, smętny, zwyczajnie nudny. Kiedy po raz piąty z rzędu usłyszałem ze jest "człowiekiem pokoju" moja cierpliwość była już na wyczerpaniu. Dla młodzieży co to lubi hobbity i Transformersy.