Początek jaszcze całkiem fajny, ale im dalej tym gorzej. Skoro już się wzięto za Solomona to dlaczego nie zekranizowali jakiegoś opowiadania lub nie połączyli już istniejących wątków? Niestety musimy się użerać z banalna historyjką spłodzoną przez pana reżysera. Purefoy jako Kane stanowi przynajmniej 70% wartości filmu, choć i tak Solomon jest zbyt miły :)