Ładne obrazki, dobra obsada, fabuła z grubsza ujdzie, ale tylko z grubsza, bo klasztory, pielgrzymi, chciwy purytanin Kane, niezwykłe rekwizyty, absurdalne wejścia lub wyjścia z planu, banda łysych hulająca po okolicy, dziwaczne krzyżowanie, czarownik- kolega Marylin Mansona, plaga zombich, a wszystko to w Anglii Anno Domini 1601. Całość okraszona głupawymi dialogami, a prostacko zasmażona w końcówce. Deseru nie podano.
Po filmie będę uważał na lustra!