PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=176982}

Sophie Scholl - ostatnie dni

Sophie Scholl - Die letzten Tage
6,9 14 213
ocen
6,9 10 1 14213
6,3 6
ocen krytyków
Sophie Scholl ostatnie dni
powrót do forum filmu Sophie Scholl - ostatnie dni

Tylko z dwóch powodów warto poświęcić (zmarnować?) czas na ten film.
Po pierwsze samo tło filmu z białą różą jest bardzo ciekawe, więc po to by czegoś się dowiedzieć.
Po drugie naprawdę bardzo pozytywne wrażenie robi muzyka.

Ale to i tak nie wystarcza i filmu nie ratuje. A film sam jest zrobiony bardzo prostacko. Rozumiem, że takie przerysowanie po to, że jest skierowany do młodzieży? albo po to by miał szansę podbić amerykański rynek - Amerykanie jak wiadomo kompletnie nie znają historii, więc im bardziej łopatologicznie tym lepiej. Samo aresztowanie na uniwersytecie dość naiwne, a bardziej może naiwne zachowanie rodzeństwa, które naprawdę trudno pojąć w organizacji konspiracyjnej, tym bardziej, że alibi mieli przygotowane tak profesjonalnie. W przesłuchaniu nie ma dla mnie żadnego napięcia, ta rozmowa jest raczej irytująca. Sprzeczanie się ideologiczne, a śledczy ewidentnie robi w tym filmie za niezrównoważonego głupka mordę drącego...
Jeszcze lepszy sędzia :)
Ale to już było poniżej krytyki, więc szkoda komentarza.
Jeśli wielka Rzesza miała takich głupich urzędników i takich "zrównoważonych" sędziów, to rozleciałaby się sama bez żadnej wojny...
A można się jeszcze czepiać mniejszych szczegółów, ale to z kolei z mojej strony byłaby przesada. Np. gdy Sophie wchodzi do toalety, to powinno być oczywiste, że klawisz wchodzi z nią! Przecież odrębna była umywalka i odrębna kabina. A ten stał pod drzwiami na korytarzu i krzyczał "szybciej!". Swoją drogą luksusowa ta toaleta więzienna był...


I coś w tym może faktycznie jest, bo niby skąd ta nominacja oscarowa? Producenci musieli się nieźle uwijać by ten bardzo słaby film tak wylansować. W przeciwnym razie, gdyby sami z siebie członkowie selekcjonujący ten film wybrali, to byłaby już hipokryzja z ich strony...

ocenił(a) film na 6
sten44

Owa "naiwność" to po prostu próba w miarę wiernego odtworzenia wydarzeń:

"Weszli ok. godz. 11, przed zakończeniem wykładów. Rozłożyli niemal wszystkie ulotki i wyszli na ulicę. Potem jednak wrócili, weszli na najwyższe piętro i – umyślnie? niechcący? – zrzucili to, co pozostało, na wewnętrzny dziedziniec uniwersytetu. Na widok fruwających ulotek woźny natychmiast wbiegł na górę, gdzie zastał dwójkę studentów – Hansa i Sophie. Gdy powiedział im, że są aresztowani, ani nie stawiali oporu, ani nie uciekali. Wezwano gestapo(...)
Śledztwo trwało trzy dni. W czwartek zostali aresztowani. W niedzielę akt oskarżenia był gotów. W poniedziałek rano wyznaczono proces. Prowadził go, specjalnie na tę okoliczność przysłany samolotem z Berlina, przewodniczący Trybunału Ludowego Roland Freisler. Ten sam, który będzie sądził spiskowców po nieudanym zamachu na Hitlera 20 lipca 1944 r."

więcej:
http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Lead30&news_cat_id=1443&news_id= 167500&layout=16&forum_id=2661&fpage=Threads&page=text

Dodam tylko, ze Freisler faktycznie słynął z buńczucznych, agresywnych i chamskich tyrad. Tutaj także nie można raczej mówić o "naiwności" twórców filmu.

ocenił(a) film na 8
hauser

Mnie ten film wcale nie wydawał się naiwny,a sceny przesłuchań mnie nie nudziły.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
mat880431916

Tonie Niemcy tak twierdzą tylko skrajni nacjonaliści. Zresztą Polscy skrajni narodowcy również brzydzą się podać rękę Murzynom i Żydom...

A swoją drogą film rzeczywiście jest pewnym usprawiedliwieniem na siłę narodu niemieckiego. Naiwną próbą tłumaczenia się z nazizmu i leczenia własnych nazistowskich kompleksów...
Przynajmniej tak mi się wydawało...

sten44

Uważam się za narodowca i wcale niemam w pogardzie murzynów na pogarde zasługują niemcy którzy niepotrafią przyznac sie do swej histori


( no i troche francuzi za posiadanie armi która 1939 nizrobiła nic by zapobiec klęsce osaczonej Polski a sama biernie czekała i gdy tylko nadażyła się okazja skapitulowała i rozpoczeła kolaborację z faszystami ) Chwała Polsce

ocenił(a) film na 5
mat880431916

Dlatego mówię o skrajności zabarwionej faszyzmem.
Sam też jestem patriotą, ale nie według Nietzschego z podziałem na podludzi i nadludzi.

Dlatego z tą pogardą to według mnie przesada. Niemcy nie mają aż tak wielkich problemów i już wyleczyli się właściwie ze swojej nazistowskiej historii. Nie przeczą zbrodniom, przyznają się do błędu.
Gdyby twierdzić inaczej to co powiedzieć o Rosji gdzie praktycznie ciągle jest cenzura. Gdzie książkę Anne Applebaum o gułagach, za którą dostałą nagrodę Pulitzera nie pozwolono wydać?

Z Francją jest inna bajka. Oczywiście łatwo wytykać ich palcem i nie nie mają na pewno powodu do dumy, że zostawili sojusznika. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać o nastrojach społecznych. Oni najlepiej znali okrucieństwo wojny sprzed 20 lat, ludzie z okopów, z Verdun i znad Sommy ciągle byli wśród żywych.
Bo w zasadzie te same zarzuty należy stawiać Wielkiej Brytanii.

PS.
Chyba trochę zboczyłem z tematu :)

ocenił(a) film na 10
mat880431916

uważasz się za narodowca, a nawet dobrze po polsku nie umiesz pisać?
zaprawdę jeżeli takich mamy obywateli to czarno widzę przyszłość Polski...

ocenił(a) film na 8
sten44

Zdecydowanie ktoś czyli użytkownik powyżej, nie miał nic do roboty więc wziął się za komentowanie filmu opartego na faktach z którymi się nie zapoznał. Więc tak, jak ktoś już wcześniej napisał, a zostawiłeś to bez odpowiedzi - całe aresztowanie i zachowanie było wzorowane na prawdziwym. Po prostu Ci ludzie się nie bali.
Jeśli chodzi o urzędników (gestapo-przesłuchującego i trybunał ludowy) to byli oni polityczni. Trybunał ludowy jak i gestapo służyło ideologii III Rzeszy a nie sprawiedliwości. Jeżeli tak ciężko jest zrozumieć proponuje poszukać informacji o sądach jeszcze za Rzeczpospolitej Polskiej od 1944 do 1952. Taktyka sądów wyglądała podobnie - zrobić pokazówkę, zakrzyczeć a potem wykonać wyrok najszybciej jak to możliwe, żeby odstraszyć resztę konspirantów.
Niekoniecznie "klawisz" ma wchodzić za nią. Tak w ogóle - to był urzędnik a nie "klawisz". Po drugie z takiego budynku jak gestapo łatwego wyjścia nie ma, poza tym mogliby ją później szybko złapać. Ale to moje luźne już rozważanie i szanuje Twoje słowo w tej kwestii. Istotnie mogłoby tak być jak mówisz.

ocenił(a) film na 5
towariszcz

Nie chodziło oczywiście o ucieczkę Sophie Scholl, tylko ryzyko jej samobójstwa, które zawsze bierze się pod uwagę w takich sytuacjach.
Zgoda jest między nami co do tego, że film ten oparto na faktach, ale i tak zrobiono z tego trochę polityczny paszkwil, bardzo uproszczony, przerysowany, komercyjny itp.
Na rozprawie zdaję się, że byli dziennikarze jaki kupa innych ludzi, sędzia i tak miał "swoje podstawy" by wydać taki a nie inny wyrok, nie musieli robić z tego takiej żałosnej szopki. Bo takim zachowaniem sędzia skoro był sługusem nazistów, działał tylko i wyłącznie na szkodę swojej partii, ośmieszając ją, wymiar sprawiedliwości i całe państwo III Rzeszy itd.

Nawet jak ja byłem trochę zniesmaczony taką konwencją z jedną superohaterką i bandą nazistowskich niezrównoważonych idiotów, to też nie znaczy, że nie szanuję innych opinii :)

Jest sporo polskich teatrów telewizji o okresie powojennym w Polsce i o wiele bardziej obiektywne, logiczne, wiarygodne itp. a przy takim czymś nominacja do Oscara?? Widocznie dystrybutor miał sporo kasy :)

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
sten44

Według mnie sceny przesłuchania były najsłabszą stroną filmu- nie wzbudzały emocji, refleksji... Porównując je ze scenami z naszego "Przesłuchania" wypadają bardzo blado. Reżyser powinien zastosować pewne środki, które może i naginając prawdę obudziłyby w widzu poczucie grozy, irytacji. To co jest najciekawszą częścią filmu trwa bardzo krótko- proces, miejscami przypominający historię Józefa K., miejscami skecze Monty Pythona- trwa bardzo krótko, ale robi wrażenie. Film ma kilka pozytywnych aspektów, np. na uwagę zasługuje fakt, że cała historia jest opowiedziana z perspektywy Sophie, a widz wie tyle co ona.
Może rzeczywiście to naiwna i naciągana historia, z niewykorzystanym potencjałem, wyzbyta emocji, ale należy zwrócić na nią uwagę jako głos Niemiec w sprawie zbrodni wojennej ("nie pozwólmy aby inne narody wiecznie nas nienawidziły").
To, co zapamiętam z tego filmu, to scena egzekucji.

ocenił(a) film na 6
Dr_Grape

a wg mnie przesluchanie bylo najmocniejsza strona filmu
to byla bardziej wymiana pogladow pomiedzy Sophie a przyesluchujacym - jezeli ten je wogole mial
moze troche proba zdeawulowania jej postawy
bo przeciez oboje wiedzieli gdzie lezy moralna racja
kto tu tu ma slusznosc a kto nie
tylko w konfrantacji z ta prada oficer przesuchujacy nie chce jej przyjac -
chce sobie udowodnic , ze jednak ona nie ma racji
bo to go usprawiedliwi

ocenił(a) film na 8
caligulaam

Dokladnie.
Wlasnie w scenie przesluchania mozna zaobserwowac, jak Sophie z "przypadkowej bohaterki" (bo w sumie cale jej polityczne zaangazowanie poczatkowo wynikalo z pobudek czysto towarzyskich) przeksztalca sie w swiadoma osobe, o okreslonym swiatopogladzie.

ocenił(a) film na 7
sten44

Skoro w filmie razi cię niezrównoważony sędzia, który niby ośmieszałby całą III Rzeszę i "wymiar sprawiedliwości" swoim zachowaniem, to co powiedzieć o Adolfie Hitlerze i jego płomiennych wystąpieniach :]
Film jest obiektywny, a określenie paszkwil w jego kontekście trąci absurdem. Powstał uniwersalny film i nie naiwny. Jest całkiem wierną rekonstrukcją wydarzeń. Tak po prostu było i ta konwencja samotnej bohaterki wynika tylko i wyłącznie z faktów. Nawet nie było za bardzo co upraszczać. Miejscami przypominał właśnie wiarygodny spektakl teatru telewizji i to całkiem sprawnie wyreżyserowany.
Ja, jako również patriota (wyznający zasadę Polska Chrystusem narodów :p), ni cholery nie zauważyłem, aby film "Sophie Sholl - ostatnie dni" był próbą tłumaczenia się z nazizmu. Zwykła, smutna i wierna historia opowiedziana rzetelnym językiem, bez naiwności i wydumanych kompleksów. Dobry film.

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

Ale Hitler miał charyzmę, a sędzia po prostu się zbłaźnił. Na takim stanowisku (i to wysokiego szczebla sądu przecie!) nawet największy nerwus musi zachować cień spokoju, właśnie obiektywizmu, w końcu reprezentuje "sprawiedliwość". A ten mało się popluł :))

No tu nie dojdziemy do ładu - dla mnie stwierdzenie, że film jest obiektywny brzmi absurdalnie :) Podobnie jak to o teatrze telewizji - to obraza dla TT i takich spektakli jak np. "Irka" o nastoletniej działaczce polskiego podziemia skazanej na karę śmierci i rozstrzelanej...

Tam było przesłuchanie, tam był emocje rzeczywiste i na poziomie jakimś element psychologiczny - tu film był płytki jak mała kałuża i przejrzysty jak mała szklaneczka gdy chodzi właśnie o element psychologiczny...

ocenił(a) film na 7
sten44

Miał czy nie miał charyzmy nieistotne. Tak czy owak wyglądał równie śmiesznie jak ten sędzia, jeśli nie śmieszniej:] Poza tym weź se Panie poczytaj to co zapodał Hauser.
Bo nawet nie chcę zgadywać co żeś tam takiego bardzo nieobiektywnego i naiwnego wynalazł. Bo chyba nie niezrównoważony sędzia, który miałby rzekomo utrwalać wizerunek fanatycznego nazisty ? Niektóre filmy i spektakle na których przesłuchaniom towarzyszyły emocje, można raczej posądzić o przesadną inscenizacyjność i tyle. Film ma być bardziej realistyczny, tak jak ten. Do ładu rzeczywiście nie dojdziemy, bo ja na przykład emocje podczas przesłuchań poczułem, ale widać to kwestia osobistych preferencji. Do tego ponoć na tych przesłuchaniach słyszymy słowa, które padły na prawdę. Najwidoczniej przesłuchania to nic nadzwyczajnego i emocjonującego :]

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

Kiedy on właśnie nie był realistyczny w porównaniu z taką "Irką" :) Zarówno śledczy jak i sędzia byli nieprawdziwi. Poza tym film oglądałem kilka miesięcy temu więc nie mogę o szczegółach dyskutować, ale ogólnie chodzi o to, że wszyscy naziści przedstawieni zostali jako kompletne imbecyle, a naród niemiecki jako biedny uciśniony lud, który tak naprawdę został zmuszony siłą do takiego nie innego ustroju! Niczym Wschodnia Europa po wojnie. A doskonale wiadomo, że było zupełnie inaczej...
Tu widzę usprawiedliwianie się tym filmem Niemców przed całym światem...

ocenił(a) film na 7
sten44

Klasyczne szukanie dziury w całym, robienie z igieł wideł itd. Doskonale wiadomo również, że po dojściu Hitlera do władzy III Rzesza, trzymała krótko również własnych obywateli i wszelkie przejawy opozycji były dławione, a Sophie Sholl jest tego przykładem. O tym opowiada film. Nie ma w nim ani jednej sceny, która potwierdziłaby to zmuszanie Niemców do ustroju. No bo niby z jakiej paki skoro opowiada o opozycjonistce, która raczej nie będzie z ustrojem za pan brat, a ludzie z aresztu, w którym notabene rozgrywa się większość akcji, nie będą wygłaszać peanów na cześć Hitlera i obozów koncentracyjnych. Po takiej konwencji filmu trudno zatem spodziewać się obrazu wesołych Niemców doprowadzających Hitlera do władzy, bo nie o tym jest ten film.

Pamiętam gestapowca, który miał łeb na karku i chciał nawet pomóc Sophie, do tego kilku oficerów, którzy z deczka pochmurnieli gdy usłyszeli dramatyczne apele Sophie na procesie. Nie znowu tacy imbecyle. Jeden szalony sędzia, który do tego taki ponoć był, nie czyni ze wszystkich nazistów imbecyli. Co w tych postaciach takiego nieprawdziwego?

Film jest obiektywny w przedstawieniu pewnej konkretnej historii jednego człowieka. To nie jest obraz niemieckiego społeczeństwa. Oglądałeś film o nie tej tematyce, o której chciałbyś. Idąc twoim tokiem rozumowania, każdy film opowiadający o tym jak to system gnębi Niemców jest usprawiedliwianiem się.

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

jakiej dziury i w jakim całym :) ja od początku o tym pisałem.
bo to jeden z głównych powodów dlaczego film jest tak słaby. film o jednej babce - OK, ale przy okazji usprawiedliwia Niemców i mówi "to nie nasza wina, myśmy tak nie chcieli...". śledczy i sędzia niemal rzygają na widok tej mikruśnej Sophie. A ludzie w sądzie niemal płaczą. Wniosek - ci źli to ludzie z najwyższej półki, a zwykli obywatele to ci dobrzy, łącznie z szeregowymi gestapowcami.

no jak co nieprawdziwego? te postaci są przerysowane i przeszarżowane do bólu.

"Doskonale wiadomo również, że po dojściu Hitlera do władzy III Rzesza, trzymała krótko również własnych obywateli [...]"
owszem, tych nie posłusznych. ale przecież to była mniejszość obywateli. większość popierała Hitlera i chciała wojny, chciała okręgu Sudeckiego, jak dziś Rosja che Osetii Południowej. Żydów przeganiali i zabijali zwykli obywatele...

co to ma do filmu? prawie nic, ale odpowiadam na post...

ale przecież nie tylko o to chodzi. Sophie Scholl to prostu bardzo słaby film sam w sobie, z bardzo dobrą jedynie muzyką, oraz z pięknie spapranym ciekawym materiałem...

ocenił(a) film na 7
sten44

Znajomi i rodzina Sholl raczej nie skakali z radości, że ich córka/siostra/przyjaciółka idzie pod gilotynę, a sędzia przesiąknięty krwawą ideologią, raczej nie pocieszał oskarżonej i nie głaskał jej po główce. Postaci nie są przerysowane, ale adekwatne do wydarzeń jakie rozgrywają się w filmie. Byli imbecylowaci naziści i dobrzy obywatele niemieccy, jednak ten film nie forsuje takiego toku myślenia, ale ukazuje fakty z tamtych dni.

Większość Niemców chciało wojny, ale większość Niemców nie wiedziało, albo nie wierzyło w obozy koncentracyjne. Akcja filmu dzieje się już 4 lata po rozpoczęciu wojny. Niemcy nie głosowali za obozami koncentracyjnymi i terrorem, ale za Hitlerem i za zmianami. Trzeba o tym pamiętać. W dobie kryzysu gospodarczego (a taki miał miejsce przed wyborem Hitlera) ludzie z charyzmą, krzykacze, nacjonaliści zapowiadający zmiany i rozliczenie się z ludźmi odpowiedzialnymi za kryzys mieli powodzenie elektoratu. Tak jest wszędzie i wszędzie gdzie jest kilkuset procentowa inflacja takiego by wybrano. Tym bardziej, że wojna mogła być według Hitlera zadość uczynieniem za hańbiący Niemcy traktat wersalski kończący IWŚ i za kryzys gospodarczy. Każdy tłum kupi takie bzdury w takich okolicznościach.

Wracając do samego filmu to właśnie sam w sobie jest dobry, a co najmniej niezły. Właśnie dzięki rzetelnie przedstawionej historii, aktorstwu, reżyserii. Większość tych elementów jest całkiem niezła. To idealnie opowiedziana historia. Dobre, intensywne i poruszające kino i ze świetną kreacją Julii Jentsch. Daleko mu do słabego filmu, a co dopiero bardzo słabego.

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

To oczywiście prawda, nie ma co dalej dyskutować bo się całkowicie zgadzamy.

Wracając do filmu to też nie bardzo jest o czym dyskutować bo się całkowicie nie zgadzamy :) a chodzi głównie o wrażenia subiektywne. Co do aktorstwa zgodzę sie co do Julii Jentsch, ale sędzia ze śledczym i tak byli jak dla mnie sztuczni, a już na pewno nie było to aktorstwo wysokich lotów.
Ale reżyseria i scenariusz były żenujące - tiu się na pewno nie dogadamy :) Bardzo dobra byłą na pewno muzyka, dobre zdjęcia i pewnie montaz. Świetna byłą scenografia i kostiumy, ale to w tym filmie nie ma aż tak dużego znaczenia przecież.

Widzę jeden punkt zaczepny do wypracowania "wspólnego stanowiska" ;)
Piszesz, że to film co najmniej niezły - to ja mogę się zgodzić, że to film co najwyżej niezły :) dołączając wrazenia subiektywne u Ciebie trochę w górę pójdzie, u mnie trochę w dół.

Oceniam go 5/10, z tym, ze jak na mnie to ocena bardzo niska, a nie przeciętna.

pzdr

ocenił(a) film na 6
sten44

Ale właśnie rola Freislera nieco ratowała ten film - bardzo dobrze odtworzono jego postać, znaną doskonale z dziekiej furii w nagraniach z s rozpraw sądowych po zamachu z 20 lipca. Sędzia zstał abrdzo wiernie odtworzony i w żadnym wypadku nie można go traktować jako minus.

A co innego mdławo ukzane sceny przesłuchań + mdława historyjka typu "troje gówniarzy jako usprawiedliwienie dokonań dziesiątków milionów ludzi". No i jeszcze tak naiwne teksty typu "produkujcie wadliwe pociski dla wojska" - kurczę - gówniara zdawała sobie sprawę że jej chłoptaś służący na wscodzie mógłby zginąć dzięki jej agitacji z amunicją":P? SS została pokazana jako jakiś pomnik, iedeał bez skazy - a to jest bardzo naiwna interpretacja - ludzie są ludźmi a nie czarno-biali jak 95 % ludzi w filmie.

tc1987

Zarówno proces głównych oskarżonych w sprawie o zamach na Hitlera jak i wykonanie wyroków śmierci (przez powieszenie na strunie fortepianowej!) - zostały sfilmowane. Następnie oba filmy były pokazywane żołnierzom Wehrmachtu - najwyraźniej w charakterze memento.
Filmu pokazującego powolne konanie wisielców w męczarniach - nawet wielu mężczyzn obytych z okropnościami wojny nie wytrzymywało: masowo wychodzili na stronę i wymiotowali. Ten film się nie zachował, wszystkie kopie rozkazano zniszczyć.
Za to film z procesów po 20. lipca owszem, przetrwał. W książce pana Małcurzyńskiego (nie pianisty Witolda, lecz jego rodzonego brata, znanego przed laty publicysty Karola, onegdaj korespondenta z procesu zbrodniarzy nazistowskich i naocznego świadka) znajduje się opis tego, jak ów film odtworzono w Norymberdze. Nawet podsądni z Göringiem na czele nie szczędzili sobie kąśliwych głośnych uwag; nawet ich bowiem irytował nieustający wrzask Rolanda Freislera!

Sędzia Sądu Ludowego Freisler, tak jak w filmie jest wspomniane, rzeczywiście wcześniej miał w swym życiu epizod bolszewickiego komisarza. I rzeczywiście bardzo, bardzo gorliwie starał się potem "zmyć tę hańbę". Jak dawniej mawiano w prawniczym żargonie, zbudował sobie całkiem pokaźny "prywatny" cmentarz z grobami osób, które sam skazał na karę najwyższą.
Kiedyś na Discovery Channel pokazywano dokument o nim. W lutym 1945 r. właśnie skazał był kolejnych podsądnych na śmierć, gdy syreny ogłosiły alarm lotniczy. Freisler zarządził więc ewakuację sali rozpraw. Po chwili jednak, jako służbista, samodzielnie wrócił, gdyż przypomniał sobie o zostawionych w sali ważnych dokumentach. I wtedy właśnie na budynek sądu spadła bomba, która go zabiła. Gdyby przeżył, z całą pewnością za parę miesięcy też zostałby postawiony przed międzynarodowym trybunałem.


PS Nie zgodzę się z zarzutem, iż tytułową bohaterkę ukazano jednowymiarowo. Ona przez swoje sześć ostatnich dni ewoluuje. Podczas pierwszych przesłuchań zachowuje się sztubacko, tłumaczy się w sposób skrajnie naiwny, kluczy. Dopiero pod koniec zachowuje sie w sposób dojrzały.

ocenił(a) film na 5
Film_Polski

sędzia w filmie dla mnie nie był wiarygodny. ale bardzo ciekawe rzeczy piszesz, dzięki, dobrze wiedzieć.

ocenił(a) film na 8
sten44

"(...)Tutaj także nie można raczej mówić o "naiwności" twórców filmu. "

Bo tutaj to mozna mowić tylko i wyłącznie o naiwności załozyciela tematu.


ocenił(a) film na 5
sten44

kto uważa, ze ten film jest realistyczny niech sobie to obejrzy:

http://www.youtube.com/watch?v=LJFMCdL1oNs

albo (jak by nie działało) nie wpisze w YouTube czy innym takim serwisie "Inka 1946. Ja jedna zginę"

ocenił(a) film na 8
sten44

Tak a Polacy dalej twierdza, ze sa narodem wybranym...

ocenił(a) film na 9
sten44

Zupełnie nie potrafię się zgodzić ze słabą oceną filmu. Jak już ktoś wyżej pisał, jego celem było przedstawienie pewnego wycinka rzeczywistości, i wyreżyserowany był naprawdę świetnie.Postaci są autentyczne, Sophie nie jest sztuczna, aktorka stwarza postać bardzo wiarygodną, niemalże odczuwa się jej obecność. Przeobraża się z lekkomyślnej opozycjonistki w dojrzałą swoich racji dziewczynę, gotową nawet umrzeć, co przecież nie przychodzi jej łatwo, bo są i łzy, i krzyk rozpaczy, wszystko ludzkie, gdyby tego nie było, uznałabym postać za niewiarygodną. Słowo jest orężem filmu, nic tu nie brzmi banalnie, wręcz przeciwnie, słowa Sophie zdają się nawet przekonywać śledczego. Istotą jest pokazanie tego, że i sami Niemcy po części właśnie wiedzieli co się dzieje, a co powstrzymywało ich od wydania opinii to strach albo wygoda,bo to nie czas ani na ocenę, ani wyroki, które już przecież zapadły. Dobra muzyka, dopasowana do tła, to coś na co zawsze zwracam uwagę. Co do sędziego.. nie widzę w nim również nic sztucznego, dobrze wiadomo jak zachowują się fanatycy, a w nazistowskich Niemczech ich nie brakowało,a Hitler - charyzma charyzmą, ale był największym fanatykiem, ta choroba się szybko rozprzestrzenia.
Faktycznie w pewnym momencie miałam wrażenie, że z filmu delikatnie ale jednak wypływa sugestia usprawiedliwiania siebie, a właściwie nie.. usprawiedliwianie to za duże słowo.. raczej sugestia by nie obciążać całej nacji, bo jak pomyśleć o tym na trzeźwo, na pewno było gro osób, Niemców, którzy z polityką nazistowską i działaniami Hitlera się nie zgadzało, ale w myśl tej polityki nie było łaski nawet dla obywateli. Co dzisiaj są winne niemieckie dzieci, które na wycieczce do Polski jadą do Auschwitz, tak, to jest historia ich kraju, i jest im za nią wstyd, mimo że nie są personalnie za to odpowiedzialne. Film obrazuje, że nie da się zapomnieć o przeszłości, ale każdy ma swój rozum, i możliwość podejmowania decyzji. Nie widzę w tym nic płytkiego, nie widzę też górnolotności, która - teoretycznie - mogłaby się tu znaleźć, akcja rozgrywa się w taki sposób, że jej jednak nie ma, nie da się jej odczytać w żaden sposób. Sceny zbudowane są pieczołowicie, detale jak ujęcie dłoni, budowanie napięcia przez zapalenie papierosa, momenty zawahania.
Trzeba pamiętać, że jest to przede wszystkim historia indywidualna, historia jednej osoby, a tak wzbudzająca emocje przez tło tej historii, nad którym ciężko przejść obojętnie. Kiedy się zastanowię, dużo bardziej odczułam obiektywizm tej produkcji, niż w przypadku Listy Schindlera, który jest jednym z moich ulubionych filmów w ogóle. Ale nie sposób tych dwóch filmów porównywać, Spielberg zastosował grę symboli, ma wzruszać i wzrusza, ale przez cały czas czuć wyraźnie że to film. Tutaj ta granica się rozmywa, tutaj nie jestem pewna czy oglądałam film, bo tu jest coś więcej niż film.

ocenił(a) film na 5
suncarol

nie pamiętam dokładnie czy on byłą postacią wiarygodną, Julia Jentsch to dobra aktorka w każdym razie. najgorszy z tego co pamiętam był jednak śledczy, postać zupełnie jednowymiarowa, czarno-biała, w dodatku na niskim poziomie intelektualnym, gdzie w tych dziwnych dyskusjach które prowadził z więźniarką tylko siebie kompromitował. natomiast proces z tego co pamiętam był też był bardzo "komksowy" - wszyscy, tzn. zgromadzona na sali sądowej publiczność byl;i całym sercem i duszą za dziewczyną i dla wszystkich było oczywiste, ze jest niewinna (iluż to świadków) więc cały proces to rozbój w biały dzień wystawiony na widok publiczny. no coś mi tu nie pasuje bo III Rzesza miała doskonałą propagandę szerzącą powszechną wiarę w doskonałość i sprawiedliwość tego ustroju, a takie widowiska byłyby bardzo lekkomyślne.

ocenił(a) film na 9
sten44

Aaaa, btw Inki.. to nie podoba mi się już chociażby nawet początek, sztuczny do granic możliwości. ten dialog to chyba ćwiczyli dniami i nocami taki im beznadziejny wyszedł, wszystkie te zawahania i pytania raziły reżysersko, ale może to tylko żenujący poziom gry aktorskiej, nie wnikam. W każdym razie efekt słaby...

ocenił(a) film na 5
suncarol

Inka to Tetra Telewizji, gdzie rządzą trochę inne prawa niż w filmie, ale jeśli mówisz o tym dialogu z udziałem Kingi Preis to się akurat z Tobą zupełnie nie zgadzam co do gry aktorskiej, ale w takim razie polecam doskonały film "Przesłuchanie" z Krystyną Jandą i Januszem Gajosem, który może Ci się spodoba bardziej.

sten44

Nie zgadzam się zupełnie. Film to może nie arcydzieło, ale naprawdę dobry. Temat, pomimo mody na postawę "oj tam, przestańmy już rozpamiętywać", przypomina, dlaczego trzeba pamiętać zbrodniarzom ich zbrodnie. Przypomina też o tym, że nie ma nacji w całości złych, choćby dla tej trójki.

ocenił(a) film na 7
sten44

"Rozprawy prowadzone pod przewodnictwem Freislera, zwłaszcza gdy podsądnymi stali się uczestnicy spisku związanego z zamachem na Hitlera charakteryzowały się grubiaństwem i brutalnością; wyzwiska i groźby pod adresem oskarżonych były w Trybunale Ludowym na porządku dziennym. Elementarne zasady sprawiedliwego procesu sądowego – takie jak domniemanie niewinności i prawo do obrony – były fikcją " Żródło wikipedja :+) W żadnym wypadku nie usprawiedliwiam filmu acz proponuję wnikliwszemu zapoznaniu się z faktami przed krytyką. Buziaki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones