Bardzo poruszył mnie głęboki podtekst tego filmu - spuentowany zresztą sceną chodzenia po wodzie: jak bardzo nam przeszkadzają te wszystkie ideologie, religie, rasy, narody, zaszłości historyczne, partie polityczne, orientacje seksualne, stan posiadania, kanony urody - i wszystko inne, co tylko może dzielić ludzi.
Tragiczne, że w imię tak wzniosłych idei, jak: "miłuj bliźniego swego, jak siebie samego", "wolność, równość, braterstwo" czy "każdemu według potrzeb" popełniono największe w historii masowe zbrodnie!
Jeszcze coś: proszę zauważyć, że dwaj główni bohaterowie filmu, w imię humanizmu, postąpili przeciwnie - jeden nie mógł zabić, drugi zabił.
W pierwszej chwili wydało mi się to głupie, że nie zabił ten, który był do tego szkolony. Ale scena później zrobiła na mnie wrażenie: dzielny agent Mossadu wtula się ramiona geja i zrzuca z siebie ten ,,zawodowy stres,, Pokazuje ludzką twarz, że nie jest maszyną do zabijania bez uczuć, ale normalnym człowiekiem.
zgadzam sie. Szkoda, ze takie z pozoru niebezpieczne blahostki niszcza pokoj na swiecie.
A do Filmwebu: slowo pierd*la (blahostka) przeszkadza wam, a jak ludzie sie na forum wyzywaja, to nic nie widzicie. Ciekawe.
Pierwszy film jaki widzę na filmwebie pod którym nie ma kretyńskich, infantylnych i rasistowskich komentarzy, a jedynie rzeczowa wymiana opinii...ciekawe...