Pierwsza połowa, czy większa część filmu ciekawa, na tyle, że byłam pewna intymnej relacji Izraelczyka z Niemcem. Napięcie rosło, zbliżenie i relacja zacieśniała się. Szykowałam się na to, że Izraelczyk podąży za czymś, do czego naturalnie go pchało. Czułam ,że film rozwija się w ciekawym zaskakującym kierunku. Ale zakończenie położyło na łopatki moje założenie oraz moim zdaniem cały film. Bo ani nic nie ciągnęło bohatera do tej kobiety, to jeszcze jego wybitna niechęć do Niemców, spłaszczyło to cały wymiar filmu, jego indywidualność. Tandetne zakończenie i rozczarowanie, szkoda.
ale jak nie ciągnęło? po prostu więcej czasu spędzał z Axelem, więc i sytuacji było więcej. przyznam, że też lekko niekiedy podejrzewałam coś jakby między nimi, ale to raczej zawodowe zbliżenie ze strony Eyala było chyba. oczywiste zresztą było, że Eyal będzie z jego siostrą (były pewne sygnały). o ile w ogóle z kimś. pomiędzy mężczyznami zrodziła się przyjaźń., myślę, że niechęć Axela i jego siostry do nazistów oraz całkiem przyjazny stosunek Niemców, których poznał w Berlinie, zmieniły nastawienie Eyala. i to właśnie moim zdaniem nadało głębi - bohaterowie okazali się wielowymiarowi, rozumni, niezaślepieni przez jakieś zło czy idee. pokazano, że da się żyć w zgodzie i przyjaźni mimo ogromnego ciężaru historycznego. to jest siłą filmu. tak mi się wydaje przynajmniej.
Zgadzam się z przedmówcą, od początku było wiadomo, że Eyal będzie z siostrą Axela. A co do reszty zasadniczo też, można się czepiać, że to zakończenie przyszło tak nagle, nie wiadomo w ogóle, kiedy tak naprawdę można mówić o początku końca tego filmu. Mimo wszystko nie uważam, żeby to szczególnie przeszkadzało w ogólnym odbiorze, bo jest on klarowny. Po prostu żyd przeforsował swoje spojrzenie na świat w inną stronę w związku z tym, co zobaczył (homoseksualizm, dobroduszność Axela w sklepie), a także dzięki rozmowom - chociażby spotkawszy się z zarzutem Rafika na temat żydowskiej obsesji oraz luźnym podejściem Axela do sprawy nazistowskich Niemców. Nie od dziś wiadomo, że naród wybrany ma olbrzymie kompleksy wobec tego, co ich dotknęło w przeszłości i mają skłonności do drążenia tego tematu (do tego stopnia, że sami przeistoczyli się w maszynkę do zabijania Palestyńczyków). Bardzo więc mnie cieszy, że i w Izraelu można natrafić na kogoś z dystansem, kto jest w stanie wytknąć totalne myślenie sporej części tej nacji.
Mnie również spodobał się dystans głównego bohatera (a zatem i twórców filmu) i poczucie humoru względem sytuacji w Izraelu. "Po zamachu zawsze puszczają same smęty. I tak codziennie, nie da się tego słuchać" :)
to nie jest dystans, to jest życie
ileż można słuchać o tragedii w smoleńsku?
ileż można rozpamiętywać przegrane powstania?
wbrew pozorom mamy z żydami baaardzo wiele wspólnego...
Według mnie to właśnie zakończenie stawia ten film w pierwszym rzędzie. To taki powrót do równowagi. Agent mossadu nie jest gejem a bliska więź to na początku wypracowane i sztuczne zachowania. No i skwitowanie całości gdy opowiada swój sen - chodzi po wodzie, jak wcześniej zaznaczono to oczyszczenie... Dla mnie rewelacja. :)