Spodziewałem się znacznie gorsze filmu po ocenie, a tu niespodzianka i film na spory plus. Oczywiście budżetowość widać, a efekty specjalne ranią oczy, ale poza tym jest naprawdę fajnie.

Bardzo chciałem polubić ten film, ale niestety nie potrafię. Wszystko kładą tragiczne komputerowe efekty specjalne. Wszystko potrafię zrozumieć, ale jeżeli nie masz pieniędzy na dobre cgi, to go nie rób na Boga. Filmy wytwórni Syfy Channel mają w porównaniu do 'Sparks' Oskarowe efekty specjalne. Szkoda też że tak mało Williama Katta, który jakby nie patrzeć jest przecież głównym złym. Clancy Brown kompletnie niewykorzystany w swojej roli. Mogło być nieźle, a jest tragedia. Gdyby jeszcze tego komputera było mniej, ale nie - musieli nawalić tych pikseli wszędzie gdzie się dało, jakby byli z nich dumni.

Nie uważasz że jesteś trochę niesprawiedliwy w ocenianiu tego filmu? Rozumiem jeżeli oczekiwałeś widowiska na miarę "Avengers" , to rzeczywiście film nie spełni twoich wymagań. Widać oczywiście braki budżetowe, lecz jednak reżyser skupił się bardziej na historii niż na efektach. Fabuła dla mnie było interesująca i miała kilka ciekawych zwrotów akcji. Film w żaden sposób nie jest arcydziełem, ale nie uważam że powinien być oceniany tylko pod względem technicznym

Nie, nie oczekiwałem widowiska na miarę wysokobudżetowej produkcji. Śledziłem losy powstawania tego filmu od początku, widziałem trailer i wiedziałem, że to będzie film niskobudżetowy ALE jest niestety odwrotnie do tego co mówisz. Reżyser nie skupił się bardziej na historii. Skupił się na efektach specjalnych, którymi jest przepełniony ten film. Szczerze, to wolałbym oglądać jak gadają przez 1,5 godziny w biurze niż oglądać bite 3 razy(!) tę tragiczną kraksę samochodową, w której zginęli rodzice głównego bohatera i wszelkiej maści inne efekty specjalnej troski. Sceny walk i strzelanin w większości zmontowane są bardzo słabo i to już nie kwestia budżetu, ale braku umiejętności. Ciężko jest nie oceniać filmu pod względem technicznym jeżeli jego 95% to względy techniczne. Czym mam się zachwycać? Przewidywalną fabułą? Czy może cameo Clinta Howarda? Podobała mi się w tym filmie rola Williama Katta bo gość zawsze gra dobrych wujków, a tu udowodnił, że potrafi być też dość skutecznym bandziorem, ale niestety....za mało go. Zamiast tego trzeba było pokazać greenscreen i wybuchające cyfrowo nagrobki. Gdyby położyć większy nacisk na samą historię, a mniej skupiać się na efektach, to pewnie mielibyśmy lepszy film.

Efekty jak najbardziej można przełknąć, mnie nic specjalnie w oczy nie kłuło a oglądałem film z BR. Specyficzna plastyka obrazu była niezbędna by uzyskać odpowiedni klimat (i to się w miarę udało) a, że szału nie ma to kwestia środków. Przy takim budżecie widocznie lepszego post processingu się nie dało zrobić albo ludzie, którzy to robili byli po prostu za słabi.
Razi niedopracowany scenariusz, dialogi, kiepski montaż i drętwa gra głównych aktorów. Williamson i Katt to drwale. Nic ich nie ratuje i nie wróżę im sukcesów. Trochę lepiej wypadła Ashley Bell. Marina zagrała całkiem dobrze a Brown, Busey i Howard prezentują w miarę równy, przyzwoity poziom ale to inna liga w porównaniu do młodzieży. Ciekawy materiał na film zabiły braki warsztatowe reżysera, scenarzysty i aktorów a nie słabe efekty specjalne.