Byłem wczoraj w kinie aby obejrzeć ten film i w sumie nie "rozczarowałem się". Spodziewałem się, że będzie kiepski i taki faktycznie był. Ogólnie klimat wydawał się być bardzo podobny do tego z Deadpool'a. Wystąpiło bardzo dużo niezbyt śmiesznych odzywek i żarcików z udziałem grubego przyjaciela głównego bohatera. Najbardziej raziło mnie w oczy przesycenie efektów: lasery, futurystyczne bronie. Przyćmiły one akcję filmu. Tak jak w przypadku serii z Maguire'em akcja filmu toczyła się wokół normalnego świata i superbohatera, tak tutaj reżyser wprowadził warstwę pośrednią, rozpraszającą widza. Przykładowo zbiry z kosmicznymi broniami powodują, że postać spiderman'a nie jest już tak wyjątkowa. W krótkich słowach, gdzieś zatarła się granica między normalnym światem a głównym bohaterem. Kolejna kwestia, która mi nie odpowiadała to właściwie kompletny brak scen walki wręcz. Nie pamiętam, żeby Parker wyprowadził chociaż jeden cios. Oprócz tego, moim zdaniem aktor był zbyt młody. Tak wiem, że w komiksie Parker był nastolatkiem, jednak jego zachowanie w filmie przypominało żałosną próbę pokazania jaki to jest biedny i niezdarny. Taki spiderman-dziecko, które potrzebuje opieki bo inaczej sobie nie poradzi ze swoimi ambicjami. Kończąc już, uważam że ten film jest najsłabszą produkcją Marvel'a. Do Dr Strange'a to w ogóle nie ma co porównywać. Faktem jest jednak, że film na pewno zarobi dużo. Marvel choćby nagrał film o g***nie to i tak ludzie będą wpadać w zachwyt. Ja żałuję, że dałem się namówić żonie (fance Marvel'a z resztą) na ten film.