Zakręcony film, dosłownie. Wprost rozpływam się zwłaszcza nad jedną sceną, gdy gruby chłopiec przechodzi powolną metamorfozę w ślimaka i wchodzi spóźniony na lekcję matematyki, odpowiada flegmatycznie na pytania nauczyciela, dlaczego chodzi do szkoły tylko, gdy pada, potem sunie na swoje miejsce, a klasowe japońskie ciacho zaczyna się nad nim pastwić. Nie żebym popierała mobbing i te rzeczy, ale ta scena mnie po prostu rozwala.
Dziewczyna z lokami też jest niezła.
Racja. Ta scena jest genialna. Z resztą jak cały film :D Trudno go zrozumieć, trudno pojąć niektóre rzeczy, trudno wysiedzieć do końca (bynjamniej nie piszę o sobie ;]) ale najgorzej jak przychodzi do czytania opinii znawców na filmwebie co to próbują porównywać Uzumaki i Ringu, tudzież The Eye.