W gruncie rzeczy film nie jest taki zły. Jeśli z założenia nie traktuje się go jako kolejną Netflixową wydmuszke, to można dostrzec różne rzeczy. Przede wszystkim porusza całkiem sporo problemów obecnego społeczeństwa/świata. Trochę nadmuchanych i dla niektórych śmiesznych, ale niestety prawdziwych. Oczywiście, wszystko przedstawione jest na dosyć specyficznej grupie, ale mimo wszystko odniesienia są zauważalne. Na przykład: kobieta, która zaczyna odnosić zawodowe sukcesy spotyka się z ostracyzmem i zazdrością ze strony męża. Dla dobra rodziny itp. zatrzymuje wszystko w sobie. Po śmierci uważanego przez otoczenie za wspaniałego - męża, poświęca się całkowicie córce. W imię uszczęśliwiania dziecka, staje się po części niewidzialna (choć żyje w pięknych warunkach). Kiedy tylko pojawią się iskra w jej życiu, nie wierzy, że zasługuje na szczęście i takie tam. W sumie to możnaby jeszcze długo rozwijać przeróżne spostrzeżenia. Fakt jest też taki, że woskowe figury Nicole i Zacka lekko mówiąc, rozpraszają widzą swoją "dziwnością".