Miejscami idiotyczny np. jak to że zechlali tort, który ktoš zostawił... I którym się otruli. Druga rzecz. Kto dzwoni wieczorem z agencji ubezpieczeniowej
Tort miał być od Andy'go a ta babka z ubezpieczalni dzwoniła tak jakby w trosce, prywatnie. Większym debilizmem było zachowanie Hilary pod koniec filmu. Później podpalenie gościa za pomocą samochodowej zapalniczki i no ten cały kierowca taki jakiś, no nie wiem... Jeździ sobie i od tak wybiera ofiary, morduje, tankuje itd...
Trochę takie oddanie hołdu tym podobnym produkcjom lat 80-tych, ale chyba to jedna z niewielu zalet filmu.