PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=339949}

Stan gry

State of Play
7,2 63 001
ocen
7,2 10 1 63001
7,6 22
oceny krytyków
Stan gry
powrót do forum filmu Stan gry

9/10 - moja recenzja

ocenił(a) film na 9

Najnowszy film Kevina Macdonalda, jest remakem brytyjskiego mini-serialu o tym samym tytule. Mimo iż miałem spore obawy, czy uda się reżyserowi zmieścić całą fabułę oryginału w niecałych dwóch godzinach, to zostały one błyskawicznie rozwiane. Głównie za sprawą bardzo dobrze napisanego scenariusza i jeszcze lepiej rozegranej gry aktorskiej. Choć nie ma się akurat w tym drugim aspekcie co dziwić, skoro na planie zagrali Ben Affleck, Robin Wright Penn, Rachel McAdams i najlepszy z całej plejady Russell Crowe. Naprawdę ci aktorzy znają się na swoim fachu i potrafią wykrzesać ze swych postaci każdą iskrę. Tak też było i tym razem, jednak zacznijmy od początku.

Historia opowiada o niejakim Calu McCaffey, który jest dziennikarzem jednej z najlepszych gazet w mieście. Dodatkowo jest on najlepszy w swym fachu, o twardym kodeksie dziennikarskim, wyznający zasadę, że należy publikować prawdę i tylko prawdę. Nie przepada za nowymi pismakami, którzy w jego oczach plotą trzy po trzy, aby tylko zapchać swego bloga. Uznaje to wręcz za antydziennikarstwo. Pewnego razu, prowadząc swoje dziennikarskie śledztwo w sprawie tajemniczego morderstwa młodego narkomana, spotyka swego przyjaciela z lat studenckich, a obecnego kongresmana, który ma problem z mediami, gdyż te zwietrzyły, iż miał romans z niedawno zmarłą stażystką. Co gorsza, kongresman przewodniczy w sprawie mającej na celu ukazanie brudów prywatnej militarnej korporacji PointCorp. McCaffey rusza koledze na pomoc, co w efekcie doprowadza do zaskakującego odkrycia, że jego sprawa i śmierć stażystki łączą się. Chcą wzmocnić swe siły przyłącza do swej drużyny młodą i ambitną dziennikarkę, która prowadzi plotkarskiego bloga ze świata polityki. W czasie gdy rozwiązują tajemniczą zagadkę McCaffey nie tylko docieka prawdy, ale również uczy swą koleżankę prawdziwego dziennikarstwa oraz jak nie dać się pożreć szefom.

Tak można po krótce opisać wstęp do całej historii, która z minuty na minutę nabiera dynamizmu. Przez cały czas coś się dzieje, nie ma ani jednej dłużyzny czy męczącej pauzy, obraz Kevina Macdonalda wręcz wsysa widza swą fabułą. Co ciekawsze, gdy już jesteśmy pewni, że wiemy co za chwilę nastąpi, twórcy potrafią dać nam prztyczka w nos i wywrócić naszą wizję do góry nogami. Takich scen jest naprawdę sporo i ciągną się do samego końca, łącznie z finałem, który zrobiono po mistrzowsku. Nadaje to całemu obrazowi naprawdę wartką i ciekawą akcję, która trzyma widza do samego końca. Do tego wszystkiego dochodzi wręcz wyśmienita gra aktorska, całego zespołu. Naprawdę nie można narzekać w tej produkcji na nikogo, nawet statyści czy trzecioplanowe postacie rewelacyjnie odegrały swe kwestie, tworząc świetny klimat. Ma się miejscami wrażenie, że sceny są bardzo ludzkie i życiowe. Brak tu nierealnych pościgów czy odpornych na ból super herosów. Każda z postaci popełnia błędy, każda się czegoś boi i na każdą jest jakiś dziennikarski hak.

Klimat w filmie bardzo mocno potęgują zdjęcia. Mrok i ciasnota są naprawdę świetnie oddane w wielkomiejskich zaułkach. Sama redakcja aż żyje wszelkiego rodzaju sensacjami, co reżyser i scenografowie oddali bardzo elegancko. Podobało mi się też przedstawienie policjantów, którzy są sprytnymi, a zarówno wyrozumiałymi ludźmi, nie linczującymi szanującego się dziennikarza na każdym kroku. Montaż również swoje dorzucił do piedestału filmu, gdyż jest zrobiony zarówno elegancko jak i dynamicznie. W połączeniu z scenariuszem, dostaliśmy obraz, który jest klimatyczny, prosty, a co najważniejsze ciekawy. Na dokładkę mamy ostatni element filmu, a mianowicie muzykę. Ta tutaj może już nie jest aż tak świetna, jednak nadal jest ona bardzo dobra i drobiazgowo wykonana. Umiejętnie kieruje uchem i wyobraźnią widza, tworząc specyficzny klimat "Stanu gry". Wpada ona łagodnie w ucho, nie wyprzedzając za bardzo akcji filmu, co tylko potęguje wyczekiwanie na kolejny zwrot akcji. Niestety, gdy już wyjdziemy z seansu, to jakoś nie pozostaje ona za długo w pamięci. Po prostu szybko się rozmywa.

Dziwi mnie tylko, że tak dobrze dopracowana produkcja miała w naszym kraju beznadziejnie słabą reklamę. W sumie gdyby nie to, że plakat w kinie był umiejscowiony koło kas, to pewnie bym nawet nie zwrócił uwagi na ten film, a to by była wielka strata. Naprawdę dziwi mnie podejście do takiej produkcji z tak doskonałą plejadą gwiazd. Widać w obecnej dobie ludzie nie lubią filmów gdzie główny atut to fabuła. A może po prostu dystrybutor nie wiedział co dostał? Cóż tego się nie dowiemy, za to warto wybrać się do kina na porządny kryminał jakim jest "Stan gry". Tym bardziej, że ten gatunek w kinematografii ostatnio kuleje.

Szkoda tylko, że znów jest to amerykański remake europejskiego kina. Ale i tak warto go zobaczyć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones