W pierwszej części filmu, tj do ok. 60 minuty możemy natknąć się na sporą dawkę humoru, która powinna przypaść do gustu szczególnie tym, którzy oglądali The Original Series z lat 60., kiedy drużyna Kirka była jeszcze bardzo poważna i rzadko kiedy dochodziło do zabawnych sytuacji. Oczywiście we wcześniejszych częściach również możemy spotkać się z humorem, ale w części V jest ona chyba jak do tej pory największa. Widać wyraźnie, że "coś" tu dojrzało: aktorzy? fabuła? a może to kwestia innego reżysera? W każdym razie dystans do rzeczywistości jest tu o wiele większy, niż we wcześniejszych filmach. Poza tym jak zwykle świetna fabuła. Może nie trzyma w napięciu jak cz. IV, która wg mnie była najlepsza, ale ma inne zalety - można się przy niej rozluźnić. Oczywiście obsada jak zwykle nie zawiodła. Efektów specjalnych już może nie tyle, co wcześniej, ale mimo wszystko nie były już tutaj tak potrzebne, bo postawiono na coś zupełnie innego. Treść filmu bardziej przypomina już filmy SF z lat 90. kiedy to efekty specjalne nie stanowiły głównego podłoża fantasy, ale raczej skupiano się na przesłaniu, fabule, a scenerią mogła być nawet pustynia z futurystycznie wyglądającymi postaciami.