Kirk zbuntował się przeciwko decyzji młodego Spocka i został wyrzucony na jakąś planetę w
okolicy Wolkana. I na tej wielkiej planecie spotkał w jakiejś jaskini starego Spocka z
przyszłości. Naprawdę tak się stało czy coś przeoczyłem?
Prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności wynosi 0,00...00000...0001%, więc jeśli dobrze zauważyłem to scenarzyści napisali do tego filmu niezłą kupę a nie scenariusz.
Skoro już przyznałeś że szansa istnieje to teraz ładnie wytłumacz dlaczego miałoby się to nie wydarzyć właśnie w tej chwili? Druga sprawa że patrzysz na to od złej strony, film nie opowiada o jakimś tam pobycie na planecie a tu bach taki fart tylko opowiada właśnie o tym farcie. Zupełnie jakbyś miał za złe filmowi wojennemu że tu o bohatera a tam nagle wojna, no przecież w tym mieście nie było walk od 2000 lat a tu nagle taki zbieg okoliczności. Błąd. Kamera spojrzała na tę chwilę właśnie przez wojnę. Bo chciano pokazać wojnę a nie coś innego.
Prawdopodobieństwo wygranej w totka jest równe prawdopodobieństwu, że upuszczając kamyk na boisko piłkarskie trafisz na jego fragment o powierzchni 5-złotówki. A tu nie dość, że wysłali faceta na jedną z wielu planet w pobliżu Wolkana to jeszcze w okolicy jaskini w której zaszył się stary Spock. Prawdopodobieństwo zerowe. Zastanawiam się czy piszesz poważnie w ogóle...
Ale jak ci się wydaje, gdyby nakręcono film to nakręcono by go o tym jak grałeś przez 50 lat i nic nie wygrałeś czy raczej o tym jak trafiłeś szóstkę?