Jak sądzicie, która z postaci przypomina najbardziej swój pierwowzór? Oto moja garść spostrzeżeń (tekst może zawierać małe spojlery):
1. Najbliżej pierwowzoru wypadł chyba Karl Urban, grający doktora McCoy'a. Idealnie wpasował się w rolę, stosując podobne środki wyrazu co DeForest Kelley. To chyba też zasługa scenariusza - autorzy postanowili zostawić "Bonesa" ("Łamignatka" - jak to było w tłumaczeniu wersji filmu dystrybuowanej kiedyś przez ITI na VHS :)) w formie praktycznie nienaruszonej;
2. Spock jest zdecydowanie bardziej "ludzki", czyli za całą vulkańską logiką i wstrzemięźliwością chowają się człowiecze emocje, które teraz częściej dochodzą do głosu. Widać też, że Quinto tak do końca nie wzoruje się na Leonardzie Nimoy'u, nadając postaci Spocka nieco odmiennego charakteru (co widać szczególnie w ostatnich scenach filmu, kiedy obaj panowie się spotykają);
3. Kirk na początku wydał mi się nieco irytujący. Z oryginału pamiętamy go bardziej jako ryzykanta, niż człowieka poszukującego "tanich emocji" (bójki w barze, szybka jazda samochodem). Raczej nie wydaje mi się, że w dzieciństwie był "młodym gniewnym" - no ale może takie były założenia fabuły (strata ojca, Gwiezdna Flota w uosobieniu Pike'a jako remedium na prawdopodobnie przegrane życie). Później przechodzi małą metamorfozę, wracając na właściwy tor - tak więc wydaje mi się, iż w kolejnej części zbliży się do kreacji stworzonej przez Williama Shatnera.
4. Scotty - skoro do roli wybrano komika Simona Pegga, musiało być zabawnie, gdy tylko młody inżynier pojawia się na ekranie - i tak jest. Wyraźne jest tu nawiązanie do IV i V części cyklu, gdzie bohater grany przez Jamesa Doohana umieszczany był w różnych "zabawnych okolicznościach" (pamiętacie "Halo komputer???" :)). Tak więc i w nowej odsłonie, gdy tylko pojawia się Scotty, od razu wszyscy się uśmiechają i pewnie w następnych częściach będzie tak dalej (oby tylko z tym nie przeholowano w myśl zasady "co za dużo...);
5. Sulu - przyznacie, że trochę go mało, no ale i też w poprzednich odsłonach nie miał zbyt wiele do zagrania. Ogólnie postać zbliżona do tej z kreacji George'a Takei. Stonowany młody osobnik, który - kiedy zajdzie taka potrzeba - potrafi pokazać pazury.
6. Uhura - z całej obsady wydała mi się najbardziej nijaka, choć widać, iż twórcy nieco faworyzują tą postać (w poprzednich odsłonach służyła jedynie za "ozdobę") i w następnych częściach będzie miała wiele do powiedzenia. Nie obędzie się pewnie bez stawania pomiędzy Kirkiem a Spockiem, a może nawet stanie się przyczyną ich konfliktu na tle uczuciowym? To dobre rokowania na przyszłość, ponieważ Zoe Saldana aktorką jest niezłą, a tu chyba jeszcze nie pokazała na co ją stać.
7. Checkov - no i tu rozczarowanie, szczególnie jeśli chodzi o dobór aktora - Yelchin w ogóle nie przypomina Koeniga z wyglądu. Oczywiście Checkov mówi z rosyjskim akcentem, jest równie wyszczekanym młokosem jak ten z oryginalnego serialu (Checkov: "Ja nie byłem taki młody." Kirk: "Nie. Byłeś młodszy"), mającym 100 pomysłów na minutę. Nie twierdzę, że Yelchin wypadł źle, jednak przez brak fizycznych podobieństw najbardziej "gryzie się" z oryginałem.
Jestem ciekaw, jakie jest Wasze zdanie na ten temat...
Scotty w tym filmie był jak wrzód na zdrowym ciele. Gość nie pasował mi ani do roli, ani do filmu ogólnie, rola była przeszarżowana i wkurzająca - jak się pojawiał czułem się jakby mi ktoś wylewał kubeł zimnej wody na głowę - zupełne wyrwanie z klimatu filmu, równei dobrze mógłby się tam pojawiać Rowan Atkinson. Niech lepiej gościu wraca do tych swoich komedyjek w stylu Hot Fuzz i nie pcha się tam gdzie pasuje jak pięść do twarzy.
Najlepiej wypadł jak dla mnie McCoy. Checkov mimo że niezbyt mi przypominał oryginał o nie był wkurzający jak Scotty. Reszta również ok.
Po pierwsze - oni tutaj zaczynają i są ciut młodsi niż w serialu, więc szarżowanie czy ryzykanctwo można im wybaczyć.
Ja najbardziej się zawiodłam na Uhurze. Zoe Saldana spisała się dobrze, a winą obarczam scenarzystów, że z seksownej, pewnej siebie kobiety zrobili prawie, że wojującą feministkę np jak odnosiła się do Kirka. Powinna być bardziej kąśliwa, a nie fochować jak czternastka.
Z kolei McCoy był najbardziej zbliżony do pierwowzoru :)