Kolejny film, który świadczy o tym, że polskiej kinematografii jeszcze dużo brakuje. A można było ten film zrobić na poziomie. Prawie gotowy scenariusz, interesujący, rzadko poruszany temat, znakomite kostiumy, dobrzy aktorzy, wielkie nazwiska, piękne, baśniowe zdjęcia. Mimo to ekranizacja sprawia wrażenie niedopracowanej - chwilami drżący obraz, niedobrany dźwięk, rosyjski akcent u Popiela, gra aktorska pozostawiająca wiele do życzenia, efekty specjalne od siedmiu boleści. Nominacje według mnie niezasłużone. Generalnie zawalił reżyser. To on odpowiada za całość pracy i za ostateczny jej kształt.

Po pierwsze udźwiękowienie. Sama muzyka przyjemna, ale te dysproporcje natężenia tonów są niezwykle drażniące. Raz za cicho, raz zbyt hałaśliwie. Zgadzam się, że głośne dźwięki w filmie są potrzebne, ale nie można tego nadużywać. Dobry reżyser, żeby nadać dramaturgię nie musi uciekać się do tego typu metod. W sumie cały film (w domu) spędziłam z ręką na pokrętle głośników, w kinie niestety odczuło się to dotkliwiej.

Nie udało się Hoffmanowi wydobyć z aktorów wszystkiego na co ich stać. Gra Foremniak, Olbrychskiego dobra, ale momentami zbyt egzaltowana. W filmie teatralna dramaturgia raczej męczy, niż zachwyca. Olbrychski miał zagrać uosobienie dumy i godność, a wyszło dość groteskowo. Dla porównania proszę przypomnieć sobie jak podobną postawę przedstawił Russell Crowe w ?Gladiatorze". Można było bardziej przekonująco bez przerysowań? Można było. Bardzo dobrze natomiast wypadł w swojej roli Żebrowski, stworzył postać harmonijną, naturalną, nie narzucająca się. Nieźle również Marina Aleksandrowa. Naprawdę przyjemnie oglądało się tą parę.

Po trzecie efekty specjalne. Wygenerowany komputerowo obraz płomieni, błyskawicy razi niedopracowaniem. Tor lotu orłów ? koń by się uśmiał. Przecież mamy w Polsce tylu utalentowanych grafików komputerowych, dlaczego powierza się zadanie amatorom lub nieudolnym zawodowcom. Ja rozumiem, że chciałoby się dać zarobić znajomym, ale trzeba też spojrzeć krytycznie na ich pracę. Potraktowałam je ostatecznie jako element komiczny.

Z kina wyszłam zmęczona i rozczarowana.