Bardzo komiksowy western mocno inspirowany filmami o "Zorro". Tytułowy Starblack to zamaskowany rewolwerowiec, który walczy z nieprawością w brudnej zachodniej Ameryce. Tożsamość naszego bohatera jest oczywista od samego początku, ale faktycznie zdemaskowany zostaje dopiero pod koniec. Naszego bohatera kule się nie imają, a jemu samemu chyba się naboje w pistoletach nie kończą. Trupoów tu dużo, fabuła jest całkiem dobra (choć bardzo zorrowata) i ogólnie dobrze się to ogląda. Film mi się bardziej podobał niż się spodziewałem.