Starship Troopers (1997) - dobry, ponieważ było to coś nowego na tamte czasy
Starship Troopers 2: Hero of the Federation (2004) - odgrzewany kotlet
Starship Troopers 3: Marauder (2008) - kotlety z przeterminowanego mięsa
Starship Troopers 4: Invasion (2012) - tym razem animacja i całkiem udana część!
Ostatnimi laty, popularność serii Starship Troopers systematycznie spada w dół.
Poprzednie dwie części z pewnością osiągnęły status "gniotu" i nawet najwięksi fani
opuszczają pokład "Starship Trup-ers". Powstanie kolejnej części było bardzo wątpliwe,
ale na pomoc amerykanom przyszli japończycy i przy ograniczonym budżecie stworzyli...
animację!
Samo wykonanie nie należy do najlepszych. Grafika jaką prezentuje film, mogłaby byś z
powodzeniem wyrenderowana dzięki dzisiejszym kartom graficznym w komputerach.
Oceniłbym ją na 5/10 czyli średnią. Podobnie wyglądają obecne gry komputerowe na
które nikt nie narzeka, więc i ja nie będę narzekał na wykonanie Inwazji.
Zdecydowanie największym minusem animacji są animowane cycki, ale dzięki bogu
twórcy nie obdarzyli bohaterek stanikami o rozmiarze E - za co bardzo im dziękuję. Poza
tym można odnieść wrażenie, że postaci wykonane przez japończyków nawiązują
wyglądem do tych z filmów/gier fantasy, ale można się do tego przyzwyczaić.
Największym atutem nowej części jest fabuła. Zdecydowanie poważniejsza i bardziej
mroczna. Całkowicie zrezygnowano z idiotycznych wstawek typu: "mamo kup mi kałacha
w biedronce". Pierwszy raz odnoszę wrażenie, ze sieczka na obcych robakach została
zepchnięta na drugi plan. Mamy ciekawą fabułę, chociaż tytuł uważam za naciągany.
Film oceniam na 6.5/10 (gdyby były lepsze efekty dałbym 7/10)
Od siebie dodam, że nie porzygacie się z rozpaczy jak przy części 2 i 3!