To na pewno należy Murzynom oddać: rytm płynie w ich żyłach, co widać także w tej produkcji od 20th Century Fox. Zresztą inaczej być nie mogło, bowiem na ekranie pojawiają się tutaj prawdziwe sławy jazzu tamtych czasów, jak Cab Calloway i Fats Waller. Tańczy z kolei Bill "Bojangles" Robinson, będący jednocześnie centralną postacią historii. Fabuła ma tu jednak znaczenie drugorzędne i służy jedynie jako pretekst dla zaprezentowania serii popisów muzyczno-tanecznych. Te z kolei są naprawdę imponujące, przez co na nudę nie można narzekać. Werwą "Stormy weather" mogłoby obdarować przynajmniej tuzin "białych" musicali z tamtego okresu - to jest akurat pewne.