Powiem tak: gdyby Bułhakow kręcił filmy w Rosji w XXI wieku, powstałyby "Straż Nocna" i "Straż Dzienna". Wspaniałe połączenie fantasy z rzeczywistością (nazwałbym to "urban fantasy"). Czyż scena urodzin Jegora nie przypomina wam słynnego balu u Szatana? Czy siły ciemności grasujące po Moskwie nie kojarzą się wam z diabelską świtą Wolanda? Tak, sądzę, że Rosjanie teraz spokojnie mogą zabrać się za ekranizację opus magnum Bułhakowa, gdyż efektowne kino fantasy wychodzi im znakomicie.