„Dzienna straż” Bekmambetova jest drugą, po „Straży nocnej”, częścią znakomitej trylogii urban fantasy. Ogromna popularność, jaką zyskały obie części, nie tylko na terenie Federacji Rosyjskiej, sprawiła, że wytwórnia 20th Century Fox zdecydowała się wyprodukować część trzecią „Wieczorną straż”, a autor książkowych pierwowzorów Siergiej Łukjanienko dopisać kontynuację pt. „Ostatnia straż”. Sukces serii pobił w rosyjskich kinach takie kolosy jak „Władca Pierścieni” czy „Harry Potter”.
„Dzienna straż” jest pierwszym kultowym filmem, który mam przyjemność omówić na stronach Celuloidu. Film został okrzyknięty rosyjskim „Matrixem”, a reżyser Timor Bekmambetov dostał już oferty pracy w Hollywood. Film aż pęka w szwach od nadmiaru efektów specjalnych. Szybka narracja, podobnie jak w przypadku „Mrocznego miasta”, może być męcząca na dłuższą metę. Ale naprawdę warto się przemęczyć, żeby zobaczyć jak Sowiety zostawiają nas 100 lat za Murzynami.