Dwa lata temu (jejku jak ten czas leci) po obejrzeniu całkiem dobrej "Straży nocnej" napisałem, że z chęcią obejrzałbym jej kontynuację czyli "Straż dzienną". Wreszcie udało mi się znaleźć kilka chwil na ten film i niestety muszę powiedzieć, że żałuję iż nie wybrałem czegoś innego do oglądania...
Prawdę powiedziawszy średnio pamiętałem pierwszą część i zastanawiałem się czy zrozumiem pomimo to sequel, ale dzięki krótkiemu wstępowi przed właściwą akcją, twórcy przypominają główne wydarzenia i postaci, które poznaliśmy poprzednio. O dziwo jednak ta wiedza nie przydaje się zbytnio podczas seansu bo sama opowieść idzie w zupełnie innym kierunku i nawet bez tej krótkiej przypominki dałoby się zrozumieć całą akcję. Problem jednak w tym, że w gruncie rzeczy nie ma się nad czym tu zastanawiać. Historia jest prosta, mało sensowna i co gorsza momentami nielogiczna. Sam film jest bardzo rozlazły i cierpi z powodu braku jakiegokolwiek napięcia i nierówno rozpisanej fabuły. Po prostu leci bo leci, ale po co i w jakim kierunku to już nieważne.
Zawodzą też efekty specjalne i sceny akcji, których jest w "Straży dziennej" jak na lekarstwo, a jak już występują to jakby wsadzone na siłę (samochód jeżdżący po wieżowcu). Denerwuje też przesadne efekciarstwo, które co prawda występowało w pierwszej części, ale tam aż tak nie raziło. Mamy tu więc typowe dla Bekmambetowa zwolnienia, przyspieszenia i przesadzone sceny, ale tak niedopasowane do całej historii, że zamiast zachwycać i zadziwiać (jak to miało miejsce w „Nocnej straży”) jedynie irytują i nudzą.
Brak efektownych bajerów jeszcze bym wybaczył, ale braku ciekawej historii już nie potrafię. "Straż dzienna" nie wciąga, nie angażuje widza, a problemy przedstawiane na ekranie - trudna miłość, problemy na linii ojciec-syn, czy udawany dramat chłopaka, który nie chce być inny - są tak nijakie i niedopasowane do całości, że ma się wrażenie jakby ich w ogóle w filmie nie było. Jedyny plus to to, że udało się nakręcić kilka zabawnych scen związanych ze zamianą miejsc bohaterów. Cała reszta to zwykłe efekciarstwo bez ładu i składu.
3/10
Dobrze napisane, swoją drogą pierwszy raz w życiu widziałam film, w którym jest tyle akcji, a który mimo to nudzi widza..
Hm, ciekawa rzecz, bo zgadzam się w dużej mierze z elementami powyższej oceny - efekciarstwo, nielogiczność/poplątanie niektórych wątków, nierówność fabuły, w końcu też że film był chaotyczny. Równocześnie jednak całokształt mi się spodobał, choć muszę przyznać że przede wszystkim po godzinie, gdy wyłączyłem usiłowanie tłumaczenia wszystkiego. Ot, oglądałem po prostu i czekałem co dalej nie siląc się na doszukiwanie głębi czy konsekwencji fabuły, a film wtedy oglądał się bardzo dobrze - i to właśnie przez tą nieprzewidywalność i niesztampowość :)