Witam, piszę po seansie w TVP Kultura. W przypadku niektórych starszych filmów stacja emituje kilkuminutowy wstęp, w którym spotyka się dwóch krytyków i omawia tło produkcji, smaczki, wymowę dzieła.
Oczywiście dobór komentatorów uzależniony jest od aktualnie miłościwie panujących i po ostatnich wyborach uległ zmianie na niekorzyść (ale to tylko moja opinia).
Współprowadząca wstęp kobietka w swojej wypowiedzi podkreśliła "problem" gaslightningu w tym filmie, co moim zdaniem jest wydumanym, nieistotnym wątkiem rozmowy o obrazie.
W wielkim skrócie film opowiada historię, w której żona zdradza męża, ten o tym się dowiaduje i w ramach zemsty prowadzi pewną grę z niewierną kobietą. Niczego nieświadoma postać grana przez Ingrid Bergman w przypływie emocji niemal odbiera sobie życie.
Obrończyni interesu kobiet, omawiająca twór Rosselliniego zapomniała wspomnieć ile zdradzająca kobieta rzuciła na szalę oszukując męża (i nie piszę wcale o jej życiu - gdyby skutecznie targnęła się na nie, scenariusz uzyskałby choć odrobinę dramaturgii). Małżeństwo wspólnie prowadziło przedsiębiorstwo, miało dzieci, posiadłości, służbę, bogactwa, odrzucenie tego w imię nierozwiniętej w fabule miłostce "na boku" jest sygnałem słabości przedstawionej filmem historii.
Oczywiście komentującym recenzentom ze wstępu do "Strachu" zupełnie uciekło, że Rossellini przedstawia w nim mroczną naturę kobiet. Jest to temat tabu, ogólnie w całej dzisiejszej przestrzeni publicznej. Płeć piękna bywa egoistyczna, pazerna, interesowna, oportunistyczna, manipulująca, uciekająca od odpowiedzialności. Mądrej głowie z TVP Kultura przyszło jednak jedynie opowiedzieć o tym, że mąż zachował się nie fair.
To są moje luźne przemyślenia o tym, w jakich czasach żyjemy i przy okazji, nt samego "Strachu".
Co do drugiego akapitu - Łukasz Adamski w parze z pewnym panem (nie pamiętam imienia i nazwiska) zdecydowanie lepiej zapowiadali filmy. Obecnych inteligentów po prostu przewijam (bo z reguły filmy oglądam z odtworzenia) i skupiam się na filmie.
Co do twoich odczuć odnośnie filmu (jeszcze go nie oglądałem), przypomina mi się żartobliwe stwierdzenie, że kiedy mężczyzna zdradza, to jest to szowinistyczna świnia, potwór i jak on w ogóle tak mógł zrobić; kiedy kobieta zdradza, to przeżywa przygodę i w ogóle skoro tak zrobiła to widocznie musiała, bo facet ją pewnie zaniedbywał xD
Ten drugi pan to Łukasz Jasina, nie miałem zastrzeżeń do ich pracy, choć mówiono o p. Adamskim, że też jest tam, bo było to po myśli poprzedniej władzy. Fajnie, że ktoś ma przemyślenia w podobnym tonie. Pozdrawiam.