Film jest ciekawy jako historyczny bryk o powstaniu i losach tego muzycznego zjawiska. Moze podobać się jako portret czarnej Ameryki z przełomu lat 80. i 90., jej walki z policyjnym rasizmem, a nawet jako biografia znanych artystów...
Tych, którzy nie są fanami gangsta rapu, moze jednak utwierdzić w przekonaniu, że to zjawisko z całą swoją otoczką (tekstami, twórcami, ich imagem, sposobem bycia) było pretensjonalne i nieco tandetne. Przy okazji historia może wydawać się momentami naciągana, wygładzana, a główni bohaterowie - trochę wybieleni. Tym bardziej, gdy oni sami czuwają nad produkcją filmu. Ogólny portet środowiska nie budzi sympatii - przeważają agresywne przygłupy, które każdy problem próbują rozwiązywać przemocą, nie grzeszą lojalnością i uczciwością, a kobiety traktują przedmiotowo.