Cholernie chamski i w zlym guscie, ale o dziwo niekiedy calkiem smieszny.
Zaczyna sie udana parodia "Egzorcysty".
Reszta akcji to nawiazanie do "Haunting". I o ile w przypadku jedynki SM wszyscy widzowie wiedzieli o co biega ("Scream" chyba kazdy widzial), to w przypadku dwojki sporo osob nie zalapalo wszystkich odniesien i dowcipow.
Polecam przed filmem przypomniec sobie wybitny horror "Nawiedzony", oczywiscie wersje Roberta Wise z 1963 roku, a nie slabszy remake Jana De Bonta.
W sequelu troche mniej filmow sparodiowano, ale do bardzo udanych naleza "Aniolki Charliego"
No i motyw ze skretem tez niczego sobie.