Nudny, prymitywny filmik gdzie to miedzy maszerujacym samcem i samicą gatunku homo sapiens rodzi się uczucie. I na koniec [spojler] dają sobie buzi na tle obmacujacych sie mackami dwóch obcych, których tez chyba na amory zebrało.
Nuda , prosze Panstwa. NUDA
Czy każdy film sci-fi musi być efektowną wydmuszką z masą efektów? Dlaczego jak coś jest inne i wybija się na tle zalewającego nas chłamu robionego masowo w Hollywood to większość osób nie potrafi tego dostrzec? Przecież ten film miał taki KLIMAT i taki realizm, że można było się poczuć jakbyśmy podróżowali razem z jego bohaterami, nazywanie go nudnym to zbrodnia.
Wybacz ale ja klimatu nie odczułem. Najpierw czekałem aż wyruszą przez strefę że moze cos sie wydarzy, może człek drgnie z wrażenia. W koncu ruszyli i dalej nuda. Gadki o niczym, jakieś oklepane rozterki wewnętrzne, atak a la park jurajski i dalej gadki o dupie maryni i tak do końca.
Klimat to miała "Droga". Bo mówimy o filmie drogi nieprawdaz?
a ja wprost przeciwnie.
wszystkie te rozmowy z napotkanymi Meksykanami, te obserwacje nieba, urywki programów informacyjnych i właśnie te gadki o niczym sprawiły, że nie tylko było mi się łatwo w film wczuć, ale też odczuwałam pewne napięcie i nawet lekki strach (dużo większy niż na filmach z rodzaju, muzyka nagle gra głośnie, parszywa gęba wyskakuje zza rogu i straszy).
no cóż, film zdecydowanie nie dla każdego, bywa. ja akurat lubię co jakiś czas obejrzeć coś trochę wolniejszego.
mała rada: przed seansem przeczytać kilka recenzji w internecie, opis, a wtedy szanse na to, że film nas zawiedzie zdecydowanie maleją. taki mój sposób :)
tak czy owak dla mnie to kalka "Mgły" na podstawie Kinga. Tamten również nie powalał, ale przynajmniej monsterki robiły swoje. A już gigant na zakończenie dech zapierał. Poza tym o wiele lepiej bawiłem się na Project Monster.
Jak już wspominała zuzens "Mosters" to film nie dla każdego. Chociaż nie wiem jak można nie poczuć "tego" klimatu, no ale jak cały czas czeka się jak coś się wydarzy albo na ekranie pojawią się jakieś potworki to już tylko wina podejścia.
"Droga" mi się nie podobała, to właśnie ten film był strasznie monotonny, bez napięcia, z typowym montażem i zdjęciami więc nawet na tej płaszczyźnie nie wyróżniał się niczym szczególnym a ja uwielbiam filmy eksperymentalne, zawierające coś oryginalnego. Generalnie przejrzałem twoje oceny i gusty mamy z dwóch różnych światów - typowe hollywodzkie produkcyjniaki, jak Predators czy Wolfman, mają u ciebie bardzo wysokie oceny, u mnie odpowiednio 3/10 i 2/10 :)
mnie film musi przykuć do ekranu. Jeśli ogladajac przysypiam, nudzę sie, patrzę na zegarek ile jeszcze do końca itp. to chocby wszyscy wokół uwazali dany film za arcydzieło ja mu dam odpowiednio niską ocenę. jest horro - ma być napiecie, strach. jest komedia - ma mnie rozśmieszyć, jest s-f - ma mnie zaciekawić i olśnić, jest dramat - ma mi zryć beret a nwet wzruszyć, jest obyczajowy - mam się wciągnąc opowiadaną w nim historię. I tak dalej.Takie są moje kryteria oceny.
Zgadzam się całkowicie. I nie chodzi o to, że film nie zalewa masą efektów specjalnych, ani o to że jest "wolniejszy". Brak w nim jakiegokolwiek napięcia, przez co najzwyczajniej w świeci jego oglądanie nuży. Ot, banalna historia, która wlecze się niemiłosierne, aby dobrnąć do jeszcze bardziej banalnego finału.