No to właściwie film składający się z 10-ciu procent SF i 90-ciu procent romansu a właściwie obyczaju,tak tego składnika jest najwięcej!Gdzieś tam w tle są czające się obce stworzenia(czyli gigantyczne ośmiornice,myślę że nie zepsułem efektu zaskoczenia).
Czyli reasumując,film pokazuje życie zwykłych" zjadaczy chleba"(czyli bez fajerwerków szczególnych).Akcja toczy się spokojnie,leniwie,tak jak życie zwykłego "szaraka",jest fotograf,który robi to co robi by jakoś zarobić i przeżyć,tak jak każdy z nas,spotyka na swojej drodze pewną młodą damę,która stoi na rozdrożu swojego życia.Miedzy nimi leniwie,pomału zaczyna iskrzyć,rodzić się uczucie,gdzieś tam nie zapominajmy czają się gigantyczne ośmiornice(one właściwie potulne,krzywdy nie robią,takie odnośniki naszych ziemskich krów,tylko ryczą i świecą,trochę podobnie jak te stworzenia i rośliny z Avatara,tak na różowo.
Kończąc te wywody,film jak najbardziej dla tych którzy oczekują zobaczyć na ekranie kawałek ludzkiego zwykłego życia i tu się film broni jak najbardziej,dla reszty?Możecie sobie go darować...Pozdrawiam.
Praktycznie jest to film o tym ...o czym piszesz.
Przesłanie jednak wydaje się dla mnie zbyt banalne.
A to mój punkt widzenia:
http://www.filmweb.pl/film/Strefa+X-2010-576175/discussion/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87 +w+%C5%9Bwiecie+przeszk%C3%B3d,2234859
pozdrawiam