Bez efekciarstwa, bez 3D, bez wielkiego budżetu i znanych nazwisk na plakatach. Ciekawa, choć prosta historia, przedstawiona w sposób tradycyjny. Wg mnie dobry film pozostaje filmem dobrym bez okularów 3D, bez super nagłośnienia i wielkiego ekranu. A "Monsters" pozostał by dobrym filmem nawet na starym 15 calowym Siemensie. Dlaczego?
Rzućmy może okiem na to, co film oferuje w zamian za brak efekciarstwa, akcji i gwiazd.
Historia, jak już mówiłem ciekawa. Prosta, ale nie głupia i w sumie nie pusta. Tyle, że należało by to raczej nazwać romansem przygodowym połączonym z s-f, tak więc ludzie oczekujący mocnych wrażeń mogą być rozczarowani.
Dwójka głównych bohaterów budzi sympatie, ich relacje przedstawiono bardzo realistycznie, dialogi są przekonujące, a aktorzy spisali się naprawdę świetnie.
Strona techniczna, pomimo braku efekciarstwa, braku 3D i teledyskowego montażu, robi wrażenie. Bardzo ładne zdjęcia w połączeniu z pięknymi plenerami naprawdę się sprawdzają, przykuwają uwagę (moją przykuły). Muzyka jest bardzo ładna i dobrze dobrana do sytuacji. W całą historię można się wczuć (ja się wczułem).
Co ciekawe, kiedy przychodzi co do czego, okazuje się, że twórców było stać (finanse i umiejętności) na zrealizowanie scen z tytułowymi potworami naprawdę bardzo przyzwoicie.
Brak tu co prawda suspensu, a klimat i napięcie są dosyć surowe, ledwo odczuwalne, ale to wszystko tylko potęguje realizm tej produkcji.
To do czego mógłbym się przyczepić to przewidywalność relacji pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Ale prawda jest taka, że życie też bywa przewidywalne. Takie wydarzenia zbliżają ludzi. A bliskość może przerodzić się miłość, to chyba jasne?