Ekscytujący film, ale tylko dla widzów kina ery 2D (mówiąc najdelikatniej), a więc lubiących kino inteligentne, metaforyczne, w którym gatunek filmowy jest jedynie formą dla treści, a nie determinuje jej kształt. Edwards jest wspaniale antycameronowski, zdecydowanie bliższy Herzogowi niż twórcy Avatara.