"Stygmaty" to film, który bardzo mi się spodobał. Nie będę się rozwodził nad jego treścią, ale należy pochwalić jego formę. Sceny w których Frankie przechodzi kolejne etapy naznaczania stygmatami są perfekcyjne (wyróżniłbym scenę w pociągu metra). Krytykę Kościoła uważam za uzasadnioną, choć sama fabuła wydaję się być zbyt niemożliwa, nierealna. Ogólne wrażenie z tego filmu oscyluje wokół bardzo dobrego. Jest przerażający, co jakiś czas zaskakujący, wciągający widza. Czego trzeba więcej? Ocena 9/10.