Nie jest to do końca moja koncepcja filmowa i po części można odnieść wrażenie, że film jest
nudny, szczególnie jeśli nie czytało się historii bohatera. Nie mniej, w pewnym momencie
opowieść ożywa i od tego momentu jest lepiej. Oczywiście, trudno ten obraz traktować jako film
biograficzny, choćby dlatego, że pominięto wiele wątków z życia Sixto. Może i dobrze, bo mamy
przekaz niemal nieskazitelnego "króla" muzyki i niech tak zostanie. Czasami lepiej nie oglądać
zdjęć koleżanek z podstawówki na nk, gdy nie widziało się ich od kilkudziesięciu lat.... Lepszy ten
obraz w wyobraźni. Ciekawa opowieść i ciekawy bohater...