Nie wiem co o tym myśleć, niby świetnie zagrane, klimat świetny, nie jest nudno,(SPOILER) jednak przez większą część filmu Samuel gada o bogu, a w kontrataku Tommy niszczy jego wszystkie próby jednym wyznaniem... Smutny film, mówiący o smutnych ludziach - bardziej mi jednak żal bohatera granego przez S. Z pewnością lepiej wychodzi na deskach teatralnych - jednak i tak warto zobaczyć!
Mam podobne odczucia do Ciebie. Obydwoje są po przejściach i każdy wybrał inną droge poradzenia sobie z tym. Tyle, ze zwrócenie do Boga, jak to miało miejsce u Samuela, jest czesto przytaczana i jakoś gdy słyszy się to po raz kolejny zaczyna już nużyć. Jednak jest to tutaj skonfrontowane z zupełnie inną postawą i to ubarwia wypowiedzi Jacksona. Ciekawy film, troche uświadamia, ale do topu bym go nie wpisał.
Prawda, myślę nad tym już drugi dzień - i jako agnostykowi - coraz bardziej podoba mi się ta konfrontacja. Długa paplanina (nie bójmy się tego słowa) o bogu i ciach! Jedno wyznanie i koniec! Smutne ale konkretne.
Byłem ciekawy. Uważam, że swoje role odegrali perfekcyjnie. Pomysł na film też był dobry, ale to tylko pokazuje jak religia jest mało wiarygodna i nieprawdziwa. @demol123 Jeśli ludzie, którzy nie wierzą w stek bzdur są smutni no to powiem Ci, że się mylisz.
Nie mówię że ludzie nie wierzący są smutni - ja sam jestem szczęśliwy, jednak nie można powiedzieć że postać grana prze TLJ to człowiek radosny... Może powinienem zaznaczyć że to film o smutnym człowieku a nie ludziach. Ale role rzeczywiście zagrane bardzo dobrze