Czarny z kryminalną przeszłością i biały z wykształceniem, który przyszłości nie widzi.
Kameralna sztuka Cormaca McCarthy'ego przeniesiona na (mały) ekran. Zajmujące, nie powiem, nawet jeśli miejscami nieco razi łopatologią - to taki mariaż filozoficzno-teologiczny dla początkujących. Forma teoretycznie mało przystępna: jedno pomieszczenie, dwóch aktorów. Realizacja jest jednak dynamiczna, a aktorstwo, choć zgoła nieco teatralne, to wysokiej próby. Inaczej zresztą być nie powinno, jako że w role dwóch antagonistów wcielają się Samuel L. Jackson i Tommy Lee Jones. Ten ostatni również reżyseruje.
W paru momentach poruszył pewne "struny", do końca jednak mnie nie przekonał. Nazbyt to wszystko bowiem teoretyczne, trochę jak wykład akademicki. Łatwo opowiedzieć się po którejś ze stron, mimo wszystko sądzę jednak, że lepiej temat sprawdzałby się na deskach teatru.