Urok tego filmu pochłonął mnie w całości, jeden plan - dwóch aktorów, słowa i gesty, które widz analizuje i stara się zrozumieć, bądź porównać do swoich przekonań.
Gra aktorska na najwyższym poziomie. Czułem się tak, jakby film ten zleciał w 5 sekund, co przy tak mało rozbudowanej scenerii i różnorodności postaci graniczy z cudem.
Będę do niego wracał, nie raz, nie dwa, pozostanie w mojej pamięci na długi czas.
Chciałbym się jeszcze odnieść do dwóch typów wypowiedzi, które poruszone były tutaj na forum.
Pierwszą z nich jest twierdzenie, że maksymalną ocenę mogą dać ludzie, którzy uważają to za 'lans'. Oczywiście nie przeczę, że polubienie takiego filmu zapewne może być uznawane za może nie tyle inteligencję, co otwartość umysłu nie mniej jednak myślę, że większa część ludzi oceniająca bardzo wysoko ten film odnalazła w nim coś dla siebie, coś świeżego, nowego, coś czego w innym filmie do tej pory nie poczuł(a). Człowiek lubiący film tylko dlatego, że jest niszowy sam w sobie przekreśla pojęcie swojej osoby jako 'myślącej', gdyż automatycznie wtedy podąża za tłumem, czyli jest głupią jednostką.
Dlatego tak bardzo nie lubię narzekań na to,że ktoś dał wysoko tylko dlatego, że 'tak wypada', skoro tak już człowiek dał uszanuj jego decyzję i gust, a nie filozofujmy o tym, że lansujemy oglądanie niszowych filmów (aby błysnąć wśród społeczeństwa).
Na marginesie - Z dala od ludzi, którzy opowiadają o tym, że film ten nie mógł zrozumieć (i dlatego wystawił tak słabą ocenę) człowiek głupi. Widocznie film nie trafił w jego gust.
Drugi typ wypowiedzi - 'film ten nie zrozumią ludzi niewierzący'. Cóż to dopiero jest za głupota tego stwierdzenia...
Dla każdego człowieka, który ma coś więcej w głowie niż jedynie pustkę życie będzie intrygujące. Sam osobiście jestem człowiekiem często rozmyślającym nad życiem, jego sensem i końcem, dużo myślę także o religii i cięzko mi określić swój 'stan wiary'. Gdybym miał udzielić jednoznacznej odpowiedzi byłoby to prawdopodobnie pojęcie deizmu. Dlatego też nie przypisywałem swoich poglądów do tych, które wygłaszał "Czarny" , więc pod tym względem byłem ateistą. Pragnę jednak zaznaczyć, że to nie oznacza,że nie rozumiałem co on mówi, że nie dostrzegałem jego argumentów odnośnie wiary w coś silniejszego nad nami, ba! czasem uważałem je za rozsądne. Każdy argument w moim umyśle był jednak od razu konfrontowany z kontrargumentem, podobnie jak robił to "Biały' i myślę, że na tym opiera się moi drodzy cały film.
Tutaj nie ma podziału na 'gorszego' i 'lepszego'. Pokazane są jedynie dwa sprzeczne sposoby postrzegania świata i człowiek może się przypisać do jednego, drugiego, bądź do żadnego z nich. Nikt nie mówi, że ateizm jest gorzy, czy też chześcijaństwo. Chodzi głownie o to, jak argumentujesz to, w co wierzysz i jak rozsądne są twoje argumenty i pod tym względem nikt nie przegrał w tym filmie, zarówno "Białego" jak i "Czarnego" były dostatecznie mocne, aby 'obrać' czyjąś ścieżkę. I to jest piękne w inteligentnej rozmowie na temat wiary, niekończący się temat, który w środowisku ludzi używający swojej inteligencji może być fantastycznie poruszony na wielu płaszczyznach.
I na koniec - dlaczego 10/10? Za monolog "Białego" i słowa o tym, że wiara tworzy sens naszego istnienia, bo jakże moglibyśmy żyć, gdybyśmy nie wierzyli, że jest w tym jakiś cel poza śmiercią. Za jego twierdzenie o pustych przedmiotach, ludziach, braku wypełnienia formy. Przez chwilę poczułem się tak, jakbym to ja sam mówił o swoich przekonaniach. Mimo to nie czuje takiej beznadziejności życia jak "Biały", pomimo braku tych celów nadal cieszę się życiem i chce żyć.
Pozdrawiam.
Film świetny, ale to jednak dla mnie trochę za mało na 9-10 punktów, jednak kiedyś z pewnością jeszcze do niego wrócę. Dobra gra aktorska i scenariusz, a to przecież 2 podstawy. Nie znam drugiego takiego filmu, w którym do wyprodukowania dobrego (i niedłużącego się) filmu wystarczyłoby 2 aktorów. A tym razem się powiodło.