*The Sunset Limited* to film, który nie potrzebuje efektów specjalnych, pościgów ani dramatycznej muzyki, by poruszyć człowieka do głębi. To tylko dwóch ludzi w jednym pokoju. Dwie przeciwstawne dusze – wierzący i niewierzący – toczą rozmowę, która z każdą minutą staje się coraz bardziej intensywna, intymna, bolesna i… prawdziwa.
Ten film nie jest zwykłym seansem – to doświadczenie, które wbija się w serce i umysł. Pokazuje z niezwykłym pięknem i ciężarem zderzenie dwóch światopoglądów, dwóch sposobów pojmowania świata, sensu życia i samego istnienia Boga. Nie narzuca odpowiedzi. Nie moralizuje. Ale zmusza do myślenia – tak głębokiego, że aż boli.
Dialogi są jak ostrza – celne, szczere, emocjonalne do granic. Aktorstwo to klasa sama w sobie – intensywność, z jaką prowadzą tę rozmowę, sprawia, że nie da się oderwać wzroku, mimo że kamera ani razu nie wychodzi poza cztery ściany.
Kiedy film się kończy, zostajesz z czymś… dziwnym, trudnym do opisania. To nie jest smutek, to nie jest radość. To coś znacznie głębszego. Uczucie pustki, refleksji, może nawet ulgi – coś, czego nie daje żaden inny film. To rozmowa, którą każdy powinien usłyszeć. I której nie da się zapomnieć.