... pięknie opowiedziana historia za pomocą środków, jakie oferuje kinematografia , niezły początek romansu, dużo dobrych i wzruszających, i komediowych scen, ale... No właśnie, gdyby nie ale, moja ocena byłaby wyższa. Motywy z Shinto, w kontekście "konieczności" składania ofiar okrutnym żywiołom przyrody mi się nie podobały z oczywistych względów.
Szczęśliwie jet to tylko zarys pewnych idei, a nie przedstawienie wprost, tak jak to było w "Hoshi o Ou Kodomo", więc można przymknąć na nie oko albo potraktować jako tribute dla nomen omen ofiar Fukushimy.