Film skonstruowany pod współczesną linię polityki wschodniej elit III RP i ich panów z Zachodu, czyli: Polacy napadnięci przez ZSRS są wywożeni na Sybir. Do tej pory wszystko się zgadza, ale motyw z równie cierpiącymi z rąk sowietów Żydami, w dodatku tryskającymi na każdym kroku polskim patriotyzmem w tamtych okolicznościach, już wymiata i jest zwykłą manipulacją. Żydzi na masową skalę kolaborowali z ZSRS, budowali bramy triumfalne wkraczającej Armii Czerwonej, tworzyli we wschodnich województwach pobitej II RP sowiecką administrację i aparat terroru. Jako lokalni mieszkańcy, znający swoich polskich sąsiadów, tworzyli listy proskrypcyjne najbardziej patriotycznych Polaków do "odstrzału" lub wywózki na Syberię z całymi rodzinami (grabiąc potem ich majątki). Jak to stwierdził w jednym z wywiadów badający tę tematykę prof. Krzysztof Jasiewicz, Żydzi masowo kolaborowali z ZSRS jak Kresy długie i szerokie i nie jest znany w źródłach ani jeden przypadek ratowania Polaków przez Żydów (czyli żydowskich "sprawiedliwych" nie było). Tymczasem, jak się ogląda ten film, można odnieść wrażenie, że Żydzi byli polskimi hurrapatriotami i cierpieli z rąk Związku Sowieckiego tak samo, jak nasz naród.
W omawianym filmie nie mogło oczywiście zabraknąć poczciwego Ukraińca (w rzeczywistości Ukraińcy kolaborowali przeciw Polsce z oboma najeźdźcami). Jeszcze poczciwego Litwina mi w tym filmie zabrakło, wesołego geja i feministki napierniczającej z półobrotu. Aha, jeszcze Murzyna (koniecznie lekarza, prawnika, lub profesora fizyki kwantowej).
PS. Taki ważny temat, a musieli spartaczyć. Kino III RP to upolityczniona żenada.