Czy nie uważacie, że to było mega głupie. Chodzi mi o scenę - starszy pan uczy dzieci polskiego i wierszyka antyrardzieckiego obrażającego Stalina. Wiadomo, ze dzieci wszystko powtarzają. Pod nosem radzieckich żołnierzy przy dzieciach nie mówili by nic złego na temat systemu, Stalina,ZSRR itd. A oni cały czas narzekają "bezkarnie". Z tymi żołnierzami to żyją prawie jak z kumplami.
Mnie irytuje ukazywanie dzieci jako kompletnych debili, którzy opowiadają tajne wierszyki władzom. Może to przeoczenie nauczyciela, który zapomniał powiedzieć "nie powtarzajcie tego oprawcom", ale 12-13 letni chłopiec takiej wpadki by raczej nie popełnił. W filmie "W ciemności" mamy podobną scenę, ale tam jest o wiele młodsza dziewczynka i mówi Niemcom coś niewygodnego niechcący i przez pół sekundy. A tutaj? Jedno z szaleństw scenarzysty, podobnie jak ostatnia scena rodem z filmu sensacyjnego, która nieudolnie przypominała tę końcową z "Argo". Jaki kraj, takie Argo.